Nie wiedziałam co powiedzieć. Ta historia... Nie fajnie że stracił osobę, którą kochał.
Wiedziałam że mi się przygląda, lecz nie mógł nic z mojej twarzy wyczytać,ponieważ umiem maskować uczucia i emocje.
-Sanjana, powiedz coś w końcu-odezwał się.
-ja... nie wiem co powiedzieć. Przykro mi, że musiałeś przeżyć tę
zdradę.-odparłam dłubiąc w pizzy.-ale ja nie rozumiem miłości. Nikt nie
nauczył mnie kochać.-dodałam spoglądając mu w oczy.-nie rozumiem, co
znaczy być kochanym, nie wiem co znaczy być zakochanym. Doświadczyłam w
życiu zbyt wiele negatywnych emocji, by cokolwiek innego wyrażać niż
obojętność na to, co ktoś wobec mnie czuje.
-co masz na myśli?
-nie wiem jak się zachować w obliczu bliższych znajomości z kimkolwiek, a co dopiero miłość. Nie znam jej.-wyznałam chłopakowi.
Przez jakiś czas jedliśmy w milczeniu, popijając napoje.
-chyba powinniśmy się zbierać-powiedział.
-też tak myślę-wzięłam kurtkę z oparcia i włożyłam.
Gdy wyszliśmy, uderzyło nas chłodne powietrze.
Szliśmy w milczeniu. Nagle poczułam swąd.
-czujesz to?-zapytałam, nie czekając na odpowiedź pobiegłam w kierunku, z którego dochodziła woń palącego się drewna.
Moim oczom ukazał się budynek. Cały stał w ogniu.
-Yoshio dzwoń po straż-krzyknęłam oglądając się na niego.
Chłopak już wyjmował telefon i dzwonił.
W środku zauważyłam jakiś ruch. Tam muszą być ludzie.
Ruszyłam w stronę domu.
-Sanjana stój!-zawołał Yoshio.
Ale ja czułam, że muszę dać pomoc, ktokolwiek tam jest.
Oczy zaczęły mi łzawić. Pilnowałam by nie dotknąć ognia.
Nagle ktoś mnie przewrócił.
-teraz Cię mamy, Roza.-powiedział ktoś. I straciłam przytomność na jakiś czas.
Obudziłam się, gdy ktoś mnie cucił. Rozpoznałam Yoshio.
-Łowcy-wychrypiałam. Miałam słaby głos. Potrzebowałam picia. Krwi. Musiałam się szybko dostać do akademii.
Yoshio zamówił taksówkę, która nas zawiozła na skraj lasu. Dalej mnie prowadził.
Po długim czasie, który pamiętam jak przez mgłę, dotarliśmy do akademii. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju.
Od razu poszłam po krew. Nie chciałam zrobić krzywdy ani sobie ani chłopakowi.
Po pierwszym łyku poczułam jak wraca do mnie przytomność. Znów zaczęłam mieć kontakt z rzeczywistością.
-tam byli Łowcy-powiedziałam.-już wiedzą że tu jestem-dodałam.
-jak? i czemu Cię szukają?-zapytał, nie rozumiejąc
-zabili mi rodzinę, a teraz chcą wybić i mnie, ostatnią z mojego
rodu-odparłam zgodnie z prawdą.-ale czemu się uwzięli, nie wiem. Ale
nigdy więcej takich wyjść. Nie chcę znów widzieć Łowców.-Usiadłam na
łóżku. Yoshio stał oparty o okno i patrzył w dal.
-tak, wiem że okno jest ładne, a widok zapiera dech-powiedziałam i
podeszłam z drugiej strony okna, wpatrując się w gwiazdy. Sleep well my
angel, pomyślałam.
zamyśliłam się.
[Yoshio? ]
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Od Sanjany Cd. Yoshio

Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w X
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest
Autor:
Anonimowy
Etykiety:
Sanjana
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz