Idąc korytarzem, ktoś we mnie wpadł. Nie zdążyłam nawet go zobaczyć. Był
to wilkołak, od razu to wyczułam, jak tylko znalazłam się na podłodze.
- Przepraszam- wybąknął.
- Nic się nie stało- odpowiedziałam.
Chłopak podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- A jednak coś się stało- odparł.
Nie miałam pojęcia jak to interpretować, wolałam nie zagłębiać się w tym.
- Lilith.
Przedstawiłam się, gdy już stałam na nogach puszczając przy okazji jego dłoń.
- Yoshio- powiedział patrząc na moją oddalającą się dłoń.
- Coś się stało?- Spytałam niepewnie, gdyż Yoshio patrzył nadal na moją rękę.
Chłopak jednak nic nie odpowiedział, tylko mruknął coś pod nosem do siebie.
- Coś nie tak?- Byłam coraz bardziej zirytowana.
- Tak, jak zwykle.
Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi, a nie chciałam drążyć i zawracać mu głowy.
- Może mały spacer Ci pomoże?- Zaproponowałam.
- Może...
- No to chodź.
Ruszyłam w stronę stołówki. Nie ukrywam, byłam głodna.
[Yoshio, Sanjana?]
sobota, 27 czerwca 2015
Od Lilith Cd. Yoshio, Sanjana

Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w X
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest
Autor:
Anonimowy
Etykiety:
Lilith
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz