- A gdzie nie warto? - zaciekawiłam się, a Taiga odpowiedziała machinalnie.
- Na dach, zwłaszcza wieczorem.
Uniosłam brwi, patrząc jak demonica wyrzuca pozostałości po swoim obiedzie.
- Dlaczego akurat tam? - drążyłam, a dziewczyna posłała mi prawdziwie szatański uśmiech.
- Bo tam jestem najczęściej.
Ciekawe…
Patrzyłam jak wychodzi ze stołówki, po czym sama wyrzuciłam jednorazowy
kubeczek i ruszyłam na poszukiwanie kogoś, kogo mogłabym podręczyć swoją
obecnością.
Znacznie później, gdy już zasmakowałam trochę rozrywki, ruszyłam w stronę schodów z zamiarem udania się na dach.
Niekoniecznie obchodziło mnie ostrzeżenie Taigi, bo w końcu z dachu był
najlepszy widok na niebo i na wszystko co się działo na terenach
akademii, a w końcu tylko obserwacja dawała mi taką radość i pozwalała
się rozróżnić.
Otworzyłam odrzwi i zmuszona byłam zatrzymać się w pół-kroku, gdy tuż przed moim gardłem skrzyżowały się dwa miecze.
Z zaskoczeniem podniosłam wzrok na Taigę, która natychmiast obniżyła broń.
- Nie strasz mnie tak. - mruknęła, a ja powstrzymałam rozbawione
sarknięcie i oparłam się o barierki na brzegu płaskiego dachu, za
którymi była już tylko „przepaść” prowadząca na dziedziniec.
- I kto tu kogo straszy. - odpowiedziałam, uspokajając oddech.
- Nie skrada się do kogoś jak ktoś ćwiczy. - odparowała, cicho chichocząc.
Posłałam jej fałszywie oburzone spojrzenie.
- Ciebie to bawi?!
- Ależ przecież ostrzegałam. - Taiga rozłożyła ramiona na boki, a
trzymane przez nią miecze rozpłynęły się w powietrzu. Niesamowite są te
demony… oczywiście każda rasa miała w sobie coś magicznego, na przykład
my, wampiry możemy wyhodować skrzydła, ale przywołanie to już inna
bajka…
- Skoro wiedziałaś, że tu będę a i tak przyszłaś to albo znaczy, że
chcesz mnie zabić, albo pogadać. - demonica oparła się o barierkę obok
mnie.
Posłałam jej figlarne spojrzenie.
- A co, jeśli to pierwsze? - spytałam z prowokującym uśmieszkiem.
We mgnieniu oka, w moje gardło wycelowane było ostrze katany.
Zaczęłam chichotać, kompletnie rozluźniona.
- Niby co bym zyskała na zabiciu ciebie? - spytałam ze szczerym
rozbawieniem - Tak naprawdę, to przyszłam tu, żeby sobie popatrzeć na
innych. - mówiąc to, skinęłam głową w stronę dziedzińca z lekkim
uśmiechem.
Taiga? Przeżyjemy
niedziela, 28 czerwca 2015
Od Mutsumi Cd. Taigi

Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w X
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest
Autor:
Anonimowy
Etykiety:
Mutsumi
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz