wtorek, 16 czerwca 2015

Od Mutsumi Cd. Cassie

Leżałam na trawie w cieniu wielkiego dębu, rosnącego na tyłach akademii. To raczej nie była prawda, że wampiry umierały pod wpływem promieni słonecznych, ale ten aspekt natury był raczej dla nas nieprzyjemny. Jak swoiste uczulenie skóry. Chociaż może nie każdy to miał..? W końcu na słońcu czułam tylko lekkie swędzenie...
Rozmyślałam nad aspektami swojej rasy, o których opowiadał nauczyciel na lekcji o rasach. Niektórych nawet wcześniej nie znałam. Na przykład kilku naszych słabości...
Z westchnieniem uniosłam się do pozycji siedzącej i powiodłam spojrzeniem po tylnym dziedzińcu i boiskach. Była przerwa na lunch. Część uczniów pewnie była w stołówce, ale reszta korzystała z pięknej pogody. Gdzie nie spojrzałam, tam stała, siedziała, szła, leżała, biegała, czy też robiła cokolwiek innego grupka osób.
Obserwowałam ten pozornie nieuporządkowany rozgardiasz, bawiąc się sama z sobą w zgadywanie ras i cech charakteru poszczególnych uczniów, ich statusu społecznego, tembru głosu, możliwych reakcji na różne sytuacje.
Mój wzrok zatrzymywał się na chwilę na każdej spotkanej już wcześniej osobie. W jednej grupce były razem Taiga i Yoni. Siedziały na ławkach razem z kilkoma nieznanymi mi wilkołakami.
Tej grupce przypatrywałam się trochę dłużej, zaintrygowana odmiennym zachowaniem drugiej z dziewczyn. Gdy "rozmawiałyśmy" tego poranka, była raczej wyzuta z emocji, a teraz śmiała się wraz z grupą.
Doprawdy, niezwykłe są niektóre osobowości. Czyli dziewczyna była albo tak nieśmiała, albo ukrywała niechęć przed wampirem. Jeśli to drugie, to jest świetną aktorką.
Gdy tak wodziłam wzrokiem po swoim otoczeniu, zauważyłam inną dziewczynę, siedzącą na ławce pod klonem.
W odróżnieniu od reszty uczniów, wampirka była sama. Mało tego. Tak jak ja jeszcze przed chwilą, obserwowała otoczenie, a na jej kolanach leżało coś podłużnego.
Podniosłam się z ziemi i otrzepałam ubranie, doprowadzając je do wcześniejszego stanu, po czym ruszyłam w jej kierunku.
Nie mogę powiedzieć, że nie byłam nią zaintrygowana.
Siedziała sama, widocznie kompletnie z tego powodu zadowolona.
Gdy podeszłam bliżej, rozpoznałam przedmiot, leżący na jej kolanie - szkicownik z różnymi ołówkami. Czyli dlatego obserwowała otoczenie..?
Chociaż ani przez chwilę, jej wzrok nie spoczął na mnie, czułam, że mnie zauważyła.
Dopiero gdy stanęłam przy ławce i wskazałam na nią z pytaniem, odwzajemniła moje spojrzenie.
- Wolne?

Cassie?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz