sobota, 19 września 2015
Od Mutsumi Cd. Taigi
Nie miałam nigdy możliwości, żeby zobaczyć twarze swoich rodziców, a co dopiero dalszych przodków. I tak bym ich nie rozpoznała. Chociaż może jest miedzy nami jakieś podobieństwo..?
Dołączyłyśmy do grupy, która właśnie skończyłam rozgrzewkę w ruchu i miała zacząć tę w miejscu.
Lekko się rozjaśniło, więc zerknęłam w niebo, po czym w stronę członków mojej klasy. Część natychmiast się skrzywiła, czując swędzenie spowodowane alergią. To przypomniało mi kolejny stereotyp o mojej rasie.
- Swoją drogą to ciekawe, jak jeden wampir ze śmiertelnie silną alergią na słońce sprawił że ludzie myślą iż jest ono dla wampirów fatalne. - stwierdziłam z rozbawieniem, robiąc skłony.
Taiga?

czwartek, 17 września 2015
Od Taigi cd. Mutsumi
Spojrzalam na dziewczynę po czym lekko się usmiechnelam
- Ludzie sami zaczynają wojny, nawet bez powodu, oni po prostu bez tego nie umieją żyć. Niestety taka jest prawda ich świata - wzruszylam bezradnie ramionami, kiedy pojawił się przed nami nauczyciel wszyscy umilkli. Zapanowała grobowa cisza. Dzisiaj zajęcia miały być lekkie, lekkoatletyka. Razem z Mutsumi byłyśmy w jednej parze, zaczelysmy rozgrzewkę a przy tym wznowilysmy nasza rozmowe
- Zawsze chodziło o tereny, religię - zaczęła wymieniac na co się jedynie zasmialam
- Pozycze Ci książkę a raczej dziennik, moi dziadkowie to pisali opisując co się dzieje u ludzi, ich wojny, przekonania, zasady miła lektura, może nawet znajdziesz jakiegoś swojego przodka z tego co pamiętam trzymali się z wampirami są nawet zdjęcia
Mutsumi?

Od Taigi cd. Shizuo
Wróciłam do swojego pokoju, od razu udalam się pod prysznic, właśnie tego w tej chwili potrzebowalam, zimnej wody. Kiedy poczułam krople na mojej jeszcze gorącej skórze, tak mogę powiedzieć że czułam ulgę. Nie wiem jak długo zajęła mi ta kąpiel ale czułam się po niej zdecydowanie lepiej. Nie myśląc wiele polozylam się do łóżka zasypiajac praktycznie w jednej sekundzie. Dźwięk budzika, chyba pierwszy raz od bardzo dawna mam ochotę go wywalic jednak nic, skoro trzeba wstać to trzeba. Poranna toaleta, ubranie się i stołówka. Muszę pamiętać żeby oddać jednego papierosa Shizuo, jakoś nie lubię mieć długów. Dzisiaj miałam szczęście, chłopak akurat wychodził ze stołówki kiedy konczylam posiłek
- Czekaj! - krzyknelam za nim, odwrócił się w moją stronę
- Cześć - przywitał się ze mną na co odpowiedziałam tym samym
- Idziesz zapalić? - Blondyn jedynie skinal głową - To jeśli nie masz nic przeciwko pójdę z Tobą, muszę Ci oddać papierosa
Shizuo?

Od Taigi cd. Thomasa
Uczucie bólu mieszalo się z przyjemnością, czyli to jest tak zwana wilcza natura, ta druga niby zła strona która posiada każdy z nas. Drapalam go na tyle mocno iż mogę mieć pewność że ślady tak szybko mu nie zejdą. Jego ręce w jednej chwili znalazły się na moich biodrach, które zapewne ulatwialy mu całą sprawę. Nie wiem czy byłam w stanie blogim lub też czy doszlam, wydawało mi się że tak. Widziałam po jego minie że zaraz skończy, nie pomylilam się. Po kilku minutach opadł na mnie opierając głowę o mój biust, oboje musieliśmy uspokoić oddech, bicie serca.
- Taiga...- wyszeptal w końcu, spojrzalam na niego pytajaco - Powiedz, ale szczerze, bolało Cię? - Spojrzał mi prosto w oczy a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć
- Nie było źle - usmiechnelam się lekko - Zaskoczyles mnie, najpierw taki delikatny a po chwili... - tutaj sie zatrzymalam próbując znaleźć odpowiednie słowo
Thomas?

niedziela, 13 września 2015
Od Mutsumi Cd. Taigi
- Tak naprawdę ludzie uważają nas za złych, bo boją się nieznanego, szczególnie że to nieznane ma magiczne właściwości-kolejną nieznaną. - kontynuowałam naszą rozmowę.
- W tym wypadku, tych "dobrych" powinni też się bać. - Taiga odpowiedziała, wychodząc na dwór.
Sarknęłam.
- Ci "dobrzy" przymilali się ludzkim kapłanom. Poza tym, oni nie potrzebują ludzkiej krwi do życia, czy też nie mają problemów ze zmianami w potwory pod wpływem pełni. - odparłam - chociaż trzeba przyznać, że kiedyś nasza kultura nie była najlepsza... Ale to samo można powiedzieć o ludziach. W końcu to nie my wyżynaliśmy innych dla gó'wno wartej wiary, czy idei.
Stanęłyśmy w szeregu tuż przed wejściem nauczyciela na boisko.
Taiga?

Od Shizuo Cd. Taigi
Taiga? Moje natchnienie chwilowo zgubiło się w lesie.

Od Shizuo Cd. Taeyeon
- Domyślam się. - odpowiedziałem - Ale to nie zmieni faktu, że jesteś przemoczona. - dodałem, chcąc jej trochę dopiec. Wkurzały mnie takie fochające się o wszystko księżniczki. Szczególnie w dni, kiedy miałem ochotę na trochę samotności lub jakieś miłe towarzystwo. To powiedziawszy, zmieniłem się ponownie w wilka i przeniosłem uwagę na strumień. W tej formie znacznie łatwiej bylo pić z rzeki.
Taeyeon? Sorry że tak krótko.

Od Thomasa Cd. Taigi
Po chwili niestety odsunęła się ode mnie delikatnie,kręcąc kusząco biodrami podeszła do łóżka i położyła się na nim z uśmiechem.
-Masz zamiar tak stać czy w końcu się mną zajmiesz?
Ochoczo wszedłem na łóżko i zawisnąłem nad nią z uśmiechem.
Zbliżyłem usta do jej szyi,składałem na jej skórze delikatne pocałunki. Nie robiłem tego nachalnie. Chciałem by czerpała z tego jak najwięcej rozkoszy. Dziewczyna wplotła palce w moje włosy i westchnęła z rozkoszy.
-Thomas..-powiedziała cichutko.
Zaśmiałem się i zszedłem wargami nieco niżej,na jej dekolt. Kontynuowałem pieszczenie jej skóry. Jedną dłoń zsunąłem na rozporek jej spodni. Odpiąłem go i zsunąłem zbędną cześć garderoby z jej ciała po czym rzuciłem ów spodnie na podłogę. Przesunąłem dłoń między jej uda. Jęknęła gdy przesunąłem palcami po materiale jej bielizny.
-Jesteś taka urocza..-wyszeptałem jej do ucha i przejechałem po nim językiem. Gdy zobaczyłem jej rumiane policzki uśmiech sam wkradł się na moją twarz. Złożyłem na jej ustach subtelny pocałunek.
Moim kolejnym posunięciem było ściągnięcie jej koszulki. Zrobiłem to powoli,przy każdej okazji muskałem palcami jej skórę. Następny był biustonosz.
-Jesteś tego pewna?-zapytałem przyjmając dłoń na jego zapięciu.
-Tak..-powiedziała i przypieczętowała zgodę pocałunkiem.
Pozbyłem się go. Przesunąłem dłonią po jej piersi,dziewczyna jęknęła cicho i zamknęła oczy. Ścisnąłem ją delikatnie,wargi zbliżyłem do jej drugiej piersi. Przejechałem językiem po jej sutku. Stwardniał. Bez wahania zassałem go. Taiga jęczała przy tym tak głośno..jestem pewien że cała szkoła ją słyszała. Zrobiłem to samo z piersią którą pieściłem by nie czuła się zaniedbana.
-Thomas..zrób to już..-jęknęła.
-Dopiero się rozkręcam.
Zacząłem pieścić ustami jej brzuch..później podbrzusze..zsunąłem jej ostatnią część ubioru. Pocałowałem jej wzgórek łonowy uśmiechając się szeroko.
Podniosłem się do góry. Ściągnąłem koszulkę,spodnie oraz bokserki. Postanowiłem że zanim zacznie się prawdziwa zabawa zrobię coś jeszcze.
Przyłożyłem usta do jej kobiecości i powoli wsunąłem w nią język. Jęknęła przeciągle i zacisnęła dłonie na kołdrze.
-Ahh..!-zapamiętam ten moment do końca moich dni. Słodkie jęki mojej ukochanej.
Gdy skończyłem dziewczyna oddychała ciężko.
-Thomas..
-Tak aniele?-uśmiechnąłem się.
-Chcę ciebie..teraz..-wyciągnęła ręce w moją stronę. Bez wahania przytuliłem ją i pocałowałem delikatnie.
-Dalej Thomas..-jęknęła mi do ucha.
Czyżby od samej gry wstępnej była już u szczytu?
Zacząłem składać na jej ustach namiętne pocałunki. Gdy będę w nią wchodził wole zająć czymś jej usta.
Powoli i delikatnie wsunąłem w nią swoją męskość. O dziwo nie krzyczała. Całe szczęście nie bolało ją. Zacząłem się powoli poruszać. Taiga jęczała i ciągle szeptała moje imię. Robiłem to coraz szybciej.
Z każdą chwilą czułem narastające podniecenie. Nie chciałem tracić kontroli ale..nie udało się. Wsunąłem się z niej by po chwili wejść w nią agresywnie. Krzyknęła zaciskając dłonie na moich ramionach,wbiła we mnie swoje paznokcie jednak to bardziej mnie pobudziło. Robiłem to bardzo agresywnie,po policzkach dziewczyny spływały łzy jednak z jej gardła wydobywały się słodkie jęki.
(Tai? Nie boli? >~<)

Od Mutsumi Cd. Mer
- Boisz się ciemności? - zapytałam prosto z mostu, a dziewczyna się wzdrygnęła.
Przez chwilę na nią patrzyłam, czekając czy odpowie, ale nie widząc żadnej innej reakcji, sięgnęłam do kieszeni bluzy.
W ciemności nie miałam problemów z widzeniem, ale kiedy w oddali świeciła jakaś lampka, potrzebowałam światła - dlatego zawsze miałam przy sobie małą latarkę, w razie gdybym chciała iść po zmroku do biblioteki, która w tym czasie miała wyłączone główne oświetlenie i można było zapalić tylko lampki przy stołach.
Wyjęłam latarkę z kieszeni.
- Może nie jest tak ładna jak twoja lampa oliwna, ale powinna częściowo rozproszyć ciemność. - powiedziałam, wręczając ją demonicy.
Odwróciłam się w stronę akademika, stwierdzając że tyle uprzejmości wystarczy. Poza tym to był trzeci dzień z rzędu, kiedy zostałam w bibliotece do późna i byłam wykończona przez małą ilość snu w tych dniach.
Mer?

Od Taeyeon Cd. Shizuo
- Jest idealnie. – Prychnęłam. – Jestem przemoczona, a na dodatek ktoś wysłał mnie do tej chorej szkoły. Jakbym nie mogła egzystować w spokoju w swoim domu.
Zdenerwowana na cały świat zabrałam się za wyciskanie wody z mojej ulubionej koszulki kompletnie ignorując osobę stojącą przede mną. Zniesmaczona patrzyłam na krople, które spływały z ubrania.
Nienawidzę być mokra, nienawidzę.
Na ziemi pode mną powoli formowała się mała kałuża.
Gdy ubrania były już w miarę suche znowu spojrzałam w stronę chłopaka, który stał w tym samym miejscu i spokojnie mi się przyglądał.
- Przykro mi, ale jeśli oczekujesz, że powiem coś jeszcze to trafiłeś na zły moment. – Zgarnęłam włosy, które spadły mi na twarz.
<Shizuo?>

Od Taigi Cd. Mutsumi
- Za bardzo nie różnimy się od normalnych ludzi - Stwierdziłam w końcu, dziewczyna zwróciła swój wzrok w moim kierunku, nie bardzo wiedząc o czym mówię - Każdy twierdzi, że to my jesteśmy źli, a potrafimy się poświęcić bardziej niż nie jeden "dobry", poza tym, w historii wiele razy pojawił się moment, gdzie to właśnie oni robili rzeczy nie do pomyślenia, a normalni ludzie, czy niektórzy nie są gorsi od nas? - Skończyłam z uśmiechem - Dalej chodź, bo za spóźnienie jest pięć dodatkowych kółek na co nie mam ochoty - Skrzywiłam się lekko
Mutsumi?

Od Taigi Cd. Shizuo
- Dobrze dogadujesz się z Mutsumi - Zauważyłam nagle, kończąc swojego papierosa i opierając się o ścianę, aby lepiej móc dostrzec każdy najmniejszy ruch Shizuo
- Co masz na myśli? - Poniósł jedną brew
- Nie często spotyka się, aby wampir i wilkołak byli w dobrych kontaktach - Wyjaśniłam przeczesując włosy ręką - Zazwyczaj się mówi, że skaczą sobie do gardeł
- Stereotypy - Stwierdził jedynie
- Który w większości przypadków się sprawdza - Uśmiechnęłam się lekko, jednak zgrabnie zasłoniłam ten uśmiech kawałkiem koca - Czego by nie było miło widzieć, że nie planujecie zabicia siebie nawzajem
- Nie przesadzasz? - Zaśmiał się krótko
- Uwierz, wiedziałam wiele rzeczy - Machnęłam ręką wstając - Zimno się zrobiło, jakbyś gdzieś widział pielęgniarkę powiedz proszę, że jestem u siebie
Chłopak od razu wstał jednak szybko zrobiłam krok w tył
- Dojdę o własnych siłach - Zapewniłam równie szybko - Następnym razem ja częstuje - Dodałam na odchodnym
Shizuo?

Od Mer Cd. Mutsumi
„Mer, uspokój się” - powtarzałam w głowie. Dobrze wiedziałam, że są to tylko moje złudzenia, które powstały na podstawie tych wszystkich opowieści, których nasłuchałam się w dzieciństwie. O ironio, jestem chyba jedynym demonem, który boi się wampirów.
- Na pewno nic ci nie jest? - spytała dziewczyna, w jej głosie wyczułam małą iskierkę niepokoju.
Była ona tak mała że, prawie niezauważalna, a jednak dawała o sobie znać.
- Halo... - pomachała mi ręką przed twarzą: - Dobrze się czujesz?
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ktoś chce się ze mną skontaktować.
- Czy ty w ogóle umiesz mówić? - zapytała z powątpiewaniem w głosie.
- Umiem – cicho odparłam i dodałam: - Nic mi nie jest.
Nerwowo wykręciłam palce spoglądając to na dziewczynę, to na rozbitą lampę.
No właśnie mój kaganek! Gdzieś głęboko coś lekko zakuło mnie w sercu, kiedy dotarło do mnie, że moja lampka oliwna właśnie zakończyła swój żywot. Długi żywot. Była zabytkowa. No właśnie... była.
Muu?

Od Mutsumi cd. Taigi
Skinęłam głową z cieniem uśmiechu na ustach.
- Dziękuję za dobrą zabawę. - machnęłam Taidze na pożegnanie, gdy ruszyła w stronę akademiku. Skierowałam się po tym do biblioteki, chcąc się dowiedzieć czegoś o przeciwnych nam rasach. Ciekawa byłam, czy to co piszą w naszych książkach jest równoznaczne z książkami w tej białej akademii.
Następnego dnia, prawie spóźniłam się na lekcje, przez to że do późna wertowałam wszystkie książki o rasach "dobrych". Stwierdziłam jednak, że potem zapytam Taigę czy wie, które informacje są prawdziwe, a które fałszywe. Lekcje minęły mi spokojnie i bez żadnych interesujących epizodów. Gdy nadszedł wf, od razu przywitałam się z demonicą, która już w stroju sportowym, poprawiała wiązanie tenisówki. Przyznam że po wczorajszej lekturze w białej szkole, taki widok był wręcz przekomiczny. Bo jakżeby inaczej określić widok żadnego krwi demona, ubranego w najzwyczajniejszy strój na wf.
- Z czego się śmiejesz? - usłyszałam od przewodniczącej.
- Właśnie zauważyłam jak łagodni jesteśmy, my "Mroczni". - odpowiedziałam, nadal rozbawiona -Prawie ludzcy.
Taiga?

Od Shizuo cd. Taigi
Przez chwilę wpatrywałem się w demonicę w milczeniu. Uparta to ona jest, i to bardzo.
- Przeziębisz się. - spróbowałem. Prychnęła.
- Jestem demonem, mam większą odporność niż ludzie. - odpowiedziała - poza tym, mam koc. -jakby dla demonstracji, otuliła się materiałem mocnej
- A nogi? - wskazałem na jej bose stopy. Natychmiast pojawiły sie na nich buty. Na co uniosłem brwi. Taiga patrzyła na mnie wyczekująco, wiec westchnąłem - Zgoda. - odpowiedziałem w końcu - Ale nie będziesz szła. Przewodnicząca zmarszczyła brwi i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, gdyż wziąłem ja na ręce. Sapnęła, instynktownie chwytając mnie za ramiona.
- Co robisz? - zapytała.
- Pielęgniarka nie chce żebyś chodziła, bo boi się że stracisz przytomność, przewrócisz się i zrobisz sobie większą krzywdę, ale jeśli to ja cię poniosę, nie powinno być żadnego problemu. -odpowiedziałem logicznie i ruszyłem w stronę drzwi, poprawiając położenie demonicy. Zamiast wyjść z nią da dziedziniec, ruszyłem w stronę rzadziej uczęszczanych schodów, prowadzących na dach. Rzadko kiedy widziałem żeby ktoś tam wchodził, więc w ten sposób mogłem zapewnić jej spokój, którego żądała pielęgniarka. Gdy znaleźliśmy się w końcu na dachu, postawiłem ostrożnie Taigę na jej własnych nogach. Wiał niezbyt przyjemny wiatr i naprawdę istniała wysoka możliwość że złapie przeziębienie, ale nic już więcej nie mówiłem, widząc jak jest zdeterminowana. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i dalej jej się poczęstować, po czym sam wziąłem nowego i odpaliłem oba zapalniczką. Taiga ruszyła do schodka przy przybudówce i na nim usiadła, klepiąc miejsce obok siebie, więc do niej dołączyłem.
Taiga?

sobota, 12 września 2015
Od Taigi cd. Mutsumi
Byłam miło zaskoczona słowami dziewczyny nie ukrywam że taka pomoc może mi się przydać zwłaszcza jeśli będzie rada
- Mam nadzieję że nikt nie będzie się czepiac ale mimo wszystko dzięki, jakbyś czegos potrzebowała to też możesz mówić śmiało - weszlyśmy na plac Akademii kiedy zaczęło kropic, szybkim krokiem udalysmy się w stronę drzwi
- W sumie to dobrze że zdążylyśmy przed burzą - zaczęła poprawiając wilgotne włosy
- W sumie to tak - lekko się zasmialam - W takim razie widzimy się jutro na wf
Mutsumi?

Od Mutsumi cd. Taigi
Zamrugałam, zaskoczona, jednak po chwili odwzajemniłam gest.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam. Resztę wędrówki przebyłyśmy w komfortowej ciszy. Słońce było zakryte ciężkimi chmurami, ale jeszcze nie padało. W powietrzu jednak unosił się zapach, zwiastujący deszcz, dlatego trochę przyśpieszyłyśmy. Gdy miedzy drzewami można było dojrzeć mur akademii, odezwałam się znowu, podjąwszy decyzję. W końcu nigdy sie tak dobrze nie bawiłam z drugą osobą.
- Może nie będę w stanie powtórzyć tego numeru, -zaczęłam, po czym uśmiechnęłam się lekko - ale gdybyś potrzebowała pomocy z alibi, możesz na mnie liczyć. - puściłam oczko w stronę demonicy.
Taiga? Może i trochę cliché, ale co mi tam

Od Taigi cd. Shizuo
Spojrzalam na niego po czym westchnelam cicho, nie sądziłam że to wszystko jest aż tak poważne, może mogłabym zawiadomić pozostałych, może skończyłoby się to inaczej
- Moja wina - Mruknelam odwracajac głowę
- Nie musisz się obwiniac - Zaczął ze spokojem
- Masz papierosy? - zapytałam nagle chcąc zmienić również temat
- Mam, ale nie powinnas wychodzić - Zaczął chyba nie bardzo wiedząc jak mnie zatrzymać przed pomysłem zapalenia
- Nic mi nie jest - wstalam okrywajac się kocem gdyż poczułam zimny powiew wiatru - Idziemy?
Shizuo?

Od Shizuo cd. Taigi
- Ughh.. - pogładziłem podstawę karku, trochę zmieszany. Z jednej strony nie chciałem żeby Taiga o kogokolwiek się martwiła, ale z drugiej, podświadomie wiedziałem, że nie da mi spokoju.
- No?
Westchnąłem.
- Mutsumi ma poranione nadgarstki i swoją ranę w udzie, pielęgniarka mówiła że straciła dużo krwi i musi ją zregenerować, a do tego potrzebuje spokoju, bo ma obrażenia głowy, czy jakoś tak. Dlatego podłączyła ją do kroplówki w oddzielnym pokoju i nikogo do niej nie wpuszcza. Taiga zmarszczyła brwi.
- A co z tobą? Skrzywiłem się.
- Tak naprawdę nic takiego. - odpowiedziałem, jednak widząc niezadowolenie na twarzy przewodniczącej spasowałem - zostałem postrzelony, ale już doszedłem do siebie.
Taiga?

Od Shizuo cd. Taeyeon
Od rana spacerowałem po lesie, kompletnie bez żadnego celu. Był zresztą wolny i do tego ładny dzień, więc nie miałem powodów by wracać do akademika. Szczególnie że ta ch'olera - Mutsumi - ciągle doprowadza mnie do szału. Westchnąłem, truchtając między krzakami. Wiatr przyjemnie mierzwił moją sierść, a słońce grzało mnie w plecy, prześwitując między liśćmi. Słysząc szum wody, skręciłem, obierając rzekę za swój cel. Chciało mi się pic, a poza tym jakiś czas temu znalazłem nad rzeką śliczną kapliczkę, która jakimś cudem napawała mnie spokojem w momencie, w którym położyłem na nią wzrok. Nie mogłem przepuścić okazji żeby odwiedzić to miejsce. Przesadziłem nad krzakami i wylądowałem po drugiej stronie strumienia. Z zaskoczeniem jednak odkryłem, że nie jestem dzisiaj sam. Niedaleko siedziała dziewczyna o różowych włosach i oczach. Przemoczona do suchej nitki. Przybrałem ludzką formę.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, niepewny czy nie chce być zostawiona w spokoju, bo jej mina nie wyglądała na najszczęśliwszą. Chociaż może to przez to ze była cała mokra.
?Taeyeon

Od Taigi cd. Mutsumi
Dziewczyna niezwykle dobrze udawała muszę przyznać że miała do tego talent, mało kto umie mówić z takim przekonaniem
- Na nas już czas - powiedziałam nie spuszczajac wzroku z anioła
- Zobaczymy się na zebraniu - mruknął do mnie na co jedynie usmiechnelam się szatansko
- Pamiętaj że wypadki chodzą po ludziach - minelam go idąc z Mutsumi w stronę Akademii - Dzięki - powiedziałam nagle
- Za co?
- Można powiedziec że uratowalas mi tyłek - usmiechnelam się do niej jednak tym razem był to miły uśmiech
Mutsumi?

Od Taigi cd. Shizuo
Obudziło mnie jasne światło, otwierając powoli oczy musiało minąć kilka minut zanim przyzwyczailam się do jasności. Pierwsze co to poczułam ból głowy, silny zwłaszcza na tyłach. Rozejrzalam się po pokoju, byłam w Akademii, u pielęgniarki. Ostatnie co pamiętam to walka w lesie, usiadlam na łóżku, jednak od razu poczułam rękę pielęgniarki która kazała mi się położyć dając tabletki na ból
- Gdzie reszta? Shizuo i Mutsumi? - zapytałam od razu patrząc na nią pytajaco
- Dziewczyna już jest w swoim pokoju, a chłopak zaraz przyjdzie po leki, powinnas zostać na obserwacji, mam obawy co do Twojej głowy
- Nic mi nie jest - powiedziałam od razu, przymykajac oczy. Tak jak mówiła po kilkunastu minutach drzwi się otworzyły do mojego nosa dolecial zapach papierosów w sumie sama bym teraz zapaliła
- Nie ładnie palić - powiedziałam cicho gdy chłopak znalazł się już bliżej mnie
- Jak się czujesz? - zapytał zmieniając temat
- Dobrze, sama chętnie bym wyszła zapalić, co jest z Tobą? Dlaczego masz brać leki? I co z Mutsumi?
Shizuo?

Od Mutsumi cd. Taigi
Westchnęłam w duchu, decydując się interweniować. Nadszedł czas, żebym zrobiła użytek z długich ćwiczeń. Przekrzywiłam głowę, patrząc to na anioła, to na demonicę. - To jest tu jeszcze jakaś inna szkoła..? -zapytałam, z dezorientacją słyszaną w głosie i obecną na twarzy. Taiga sapnęła, patrząc w moją stronę, po czym posłała aniołowi mordercze spojrzenie.
- I patrz co zrobiłeś! - warknęła - Mieliśmy utrzymać tę informację w tajemnicy. - po czym zaczęła mruczeć pod nosem coś o tym, jak mogła popełnić taką gafę. Ukryłam głęboko satysfakcję, widząc niepewność, malującą się na twarzy anioła i skrzyżowałam ramiona na piersi, udając głęboce urażoną.
Taiga ;P? Jak się podoba performance ;P?

Od Shizuo cd. Taigi/Mutsumi
Na prośbę, nie, rozkaz przewodniczącej, wziąłem na ręce Mutsumi i ruszyłem biegiem w stronę akademii. Przebycie drogi dzielącej mnie od szkoły zajęło mi dwie minuty. Gdy dotarłem na miejsce, natychmiast ruszyłem spowrotem do infirmerii. Z kopniaka otworzyłem drzwi gabinetu pielęgniarki, która natychmiast poderwała się z miejsca, najwyraźniej żeby mnie zganić. Gdy jednak zobaczyła Mutsumi, natychmiast zaczęła wydawać polecenia. Kazała mi położyć wampirkę na łóżku, po czym przecięła wiążące ją kajdanki, mrucząc coś o możliwości wstrząśnienia mózgu. Ja w tym czasie wykonywałem nerwowo jeb polecenia, martwiąc się o Taigę, która kazała mi się zostawić w lesie. Nie ważne jaka potężna była - przeciwników było dla niej zbyt wielu. W końcu pielęgniarka kazała mi wyjść, więc mogłem wrócić na miejsce, w ktorym zostawiłem przewodniczącą. Żeby szybciej dotrzeć na miejsce, zmieniłem formę na wilczą. W powietrzu czułem woń krwi. Bardzo silną. Która sprawiła że jeszcze przyspieszyłem. Gdy wypadłem na polanę, pokrytą trupami łowców, zobaczyłem jak jeden z tych gnojów uderza Taigę w tył głowy metalowym prętem. Warknąłem, sięgając po to, co miałem pod ręką - wielki głaz - i rzuciłem nim w stronę tego łowcy, zabijając go na miejscu. Natychmiast złapałem kolejną broń - drzewo, które chwilę później straciło oparcie w ziemi. Łowcy pozostali przy życiu, krzyknęli z przerażenia. Gdzieś w tle, usłyszałem podobne do płaczu "bestia", ale nie zwracałem na to uwagę, używając drzewa jak kija baseballowego, lub zmiotki - zmiatając łowców z nóg, powodując na pewno ciężkie obrażenia. Czując ukłucie w ramieniu i udzie, odwróciłem się w stronę blondwłosej łowczyni, która z bladą twarzą celowała do mnie z rewolweru. Zawarczałem, ciskając w nią pozostałością po drzewie i rozejrzałem się, szukając nowych przeciwników. Z tym, że ich nie znalazłem. Warknąłem, próbując się rozluźnić, ale niewiele to pomagało, więc sięgnąłem do kieszeni, dobywając z niej papierosa i zapalniczkę, po czym ruszyłem w stronę, gdzie leżała Taiga. Widząc z daleka ze jej ubrania są prawie całkowicie rozdarte, odwróciłem wzrok, zdejmując koszulę, żeby ją nią okryć. http://images6.fanpop.com/image/photos/32100000/Shizu-Chan-durarara-32146494-500-355.jpg Nikotyna działała kojąco na moje nerwy, pozwalając mi się w pełni uspokoić, więc kiedy dotarłem do przewodniczącej nie został we mnie nawet ślad wcześniejszej wściekłości. Kucnąłem nad demonicą i delikatnie okryłem ją swoją koszulą, po czym wziąłem ją na ręce i wyprostowałem się, ignorując piekący ból w ramieniu i udzie. I tak nic sam nie zrobię z tymi srebrnymi kulami, a nie mogę zostawić Taigi samej. Ważne ze nie trafiły w serce. Ruszyłem spowrotem w stronę szkoły, po raz kolejny używając tej samej "ścieżki", ale tym razem wolniej, przez powoli pojawiające się zmęczenie. Nie mialem jednak problemu z ponownym dotarciem do gabinetu pielęgniarki. Bidulka ma dzisiaj dużo pracy...
Taiga? Albo Mutsumi?

Od Taigi cd. Mutsumi
Zasmialam się cicho widząc jej oburzenie
- Już się tak nie obrażaj, może za jakiś czas tam wrócimy - odgarnelam włosy gdy ruszylysmy ścieżką w stronę naszej Akademii
- Znowu straszysz mi uczniów - usłyszałam jakże znajomy głos, jeknelam cicho niezadowolona. Spojrzalam na chłopaka któremu dziewczyna już się przyglądała, jasne włosy delikatnie opadaly mu na czoło
- Pokazuje okolice, przypominam Ci że ta strona lasu należy do nas i Ciebie nie powinno tutaj być - skrzyzowalam ręce wybijając w niego mordercze spojrzenie
- Podobno jakiś demon z wampirem straszą mi uczniów, dziwne że jesteście akurat tutaj - zasmial się
- Nie wiem co Twoi uczniowie mówią i nie muszę Ci się tłumaczyć ani nikt inny z Mrocznych Dusz, jesteśmy u siebie - wycedzilam przez zęby
Mutsumi?

Od Taeyeon
To było zabawne. Śmiesznie było znowu być dzikim zwierzęciem i w tej postaci móc przemierzać tereny otaczające akademię. Powoli już zapomniałam jak wyglądał świat z tej perspektywy. Śmiesznie było biegać po lesie tak jak kiedyś, straszenie ptaków odpoczywających na drzewach nigdy nie przestało być moim ulubionym zajęciem. Szum skrzydeł podrywających się do lotu uspokajał mnie. Mogłam myśleć o tym przez cały czas. O tym jak oszukało mnie życie i jakie byłoby ono wspaniałe gdybym nie była tym czym jestem. Oderwałam się od moich rozmyślań gdy przez nieuwagę wbiegłam do jakiegoś strumienia. Przerwało to także czar, który sprawiał, że nie byłam człowiekiem, a zwierzęciem. Na klęczkach zaczęłam wychodzić ze strumienia z chęcią zabicia kogoś gdy przez przypadek zauważyłam piękną świątynię. Przypominała mi tą, którą odwiedzałam podczas mojego starego życia.
- Ogarnij się. – Westchnęłam. – Już nie ma starego życia. Już do tego nie wrócisz. Ktoś ci to odebrał. Ruszyłam w kierunku budynku przede mną po drodze myśląc o tym czy kobieta, którą obserwowałam codziennie przez wiele lat, dzisiaj znowu spóźniła się na autobus, który zawsze odjeżdżał minutę przed jej przybyciem. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Lubiłam śmiać się z takich ludzi. Spóźnieni, odrzuceni, oszukani. Ich zirytowane i zezłoszczone twarze zapewniały mi wiele rozrywki. Nagle za plecami usłyszałam jakiś szelest. Moje spojrzenie powędrowało w stronę, z której wydobył się dźwięk.
<ktoś? ^^>

Od Mutsumi cd. Taigi
Uformowałam usta w dziubek, zawiedziona, ale też chwilę później zachichotałam.
- Zgoda.
Taiga odepchnęła sie od ściany i ruszyła wolnym krokiem w stronę, z której przyszłyśmy.
- Następnym razem też mnie ze sobą zabierz. - poprosiłam, doganiając ją. - Chcę przewertować wszystkie ich komiczne rozprawy na temat wampirów.
Przewodnicząca uśmiechnęła się pod nosem.
- Pożyjemy, zobaczymy. Prychnęłam, wyolbrzymiając swoje oburzenie.
Taiga? Chyba nas gościu nie złapie, nie..?

Od Taigi cd. Shizuo/Mutsumi
Mój wzrok utkwił w mężczyźnie który był przytwierdzony do drzewa, jeknelam cicho wiedząc jakie będą z tego konsekwencje, jednak dlaczego to był wilkolak i dlaczego on pyta o Mutsumi? Chwycilam Shizuo za koszulkę i odciagnelam do tyłu mając oko na nieznajomego
- O co tutaj do cholery chodzi?! - warknelam starając się zachować powagę co było teraz bardzo trudne
- Mutsumi zniknęła, porwali ją! - krzyknął ponownie podchodzac do mężczyzny, długo się zastanawialam co powinnam zrobic w końcu podeszlam do chłopaka który próbował wydobyć jakieś informacje
- Jako wilk uniesiesz mnie? - zapytałam jedynie
- Raczej tak - w jego głosie wyczulam zaskoczenie
- Od niego nic się nie dowiemy, ale żywy też nie może być - westchnelam - musisz wyczuć Mutsumi, idziemy we dwójkę, nikt nie może się dowiedzieć o tym co się tutaj stało - jednym ruchem przebilam katana serce nieznajomego, wyraz mojej twarzy się nie zmienił. Nie rozmawialiśmy, wszystko szło według planu. Trzymalam mocno sierść aby nie spaść, ale uważając też żeby nie sprawiać mu bólu. Nagle się zatrzymał, po czym zmienił w człowieka
- Jest ich więcej - zaczął marszczac brwi
- Trzymaj - podałam mu jedną z moich katan a dla siebie przywolalam dzide, której dawno już nie uzywalam - Nie wszędzie znajdziesz pien drzewa, i nie martw się broń nie zniknie dopóki jestem na nogach - zapewnilam
- Nie możemy tak po prostu tam wejść - zaczął przez co się zasmialam
- No to patrz - wskoczylam na drzewo przeskoczylam jeszcze dwa po czym wyladowalam na ziemi uderzajac metalem o dwie osoby nikogo tutaj nie znałam, chciałam przywołać zbroję ale coś mnie blokowało, nie musiałam długo czekać na chłopaka który nie zadawał pytań po prostu szedł w stronę Mutsumi, podeszlam do niego szybkim krokiem
- Wez ją do Akademii jest ranna - zaczęłam z powagą - Zajmę ich
- Jest ich za wielu - Zaczął jednak skarcilam go wzrokiem
- To nie była prośba! - Warknelam, powalając kogoś w czarnej masce, kątem oka widziałam jak bierze dziewczynę na ręce po czym znikają za drzewami. Nie wiem ile razy dostałam ani ilu przeze mnie leżało, jednak zaczynalam odczuwać zmęczenie. Tepy ból przeszyl moje ciało kiedy dostałam czymś w głowę, obraz przed oczami zaczynał się robić czarny, a moja broń znikala w moich rękach
- Nie...- szepnelam jedynie cicho po czym poczulam na policzku delikatna trawę, pozniej była już jedynie ciemność
Shizuo? A może Mutsumi? :p

Od Taigi cd. Mutsumi
Nie mogłam się nie zasmiac widząc minę tych małych wrozek, zabawniejszy był fakt iż na początku myślały że się nas szybko pozbeda. Żenujące a zarazem zabawne.
- W jakiej jesteście klasie? - zapytałam niewinnie, przez minutę milczały wymieniając się spojrzeniami
- Nie musicie się wstydzić - zachęciła ich Mutsumi
- W drugiej - powiedziała w końcu jedna z nich - Jestesmy najlepsze w klasie - Dodała szybko, nie wiem w sumie o czym wtedy myślała ale nie pomogło jej to
- A wiesz że wampiry uwielbiają krew wrozek - puscilam oczko do mojej towarzyszki
- Racja, taka słodka - zrobiła dziobek pokazując kły. Krzyk i ucieczka po czym zaczelysmy się śmiać. Moja zbroja zniknęła i pojawiło się normalne ubranie. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie
- Jak Tyś to zrobiła? - podniosła lekko brew do góry
- Taka moc - wyjasnilam krótko - Trzeba będzie niedługo się zmywac, pewnie już wszyscy pognali do przewodniczącego - mruknelam opierając się o idealnie białą ścianę
Mutsumi?

Od Shizuo cd. Mutsumi/ Taigi
Zamknąłem drzwi łazienki i ruszyłem spowrotem w stronę infirmerii. Trochę mi to zajęło, ale miałem nadzieję, że Mutsumi nie będzie mi miała za złe czekanie. Gdy w końcu nacisnąłem klamkę drzwi do jej pokoju, westchnąłem.
- Przepraszam, ze mi to tyle zajęło. - powiedziałem, otwierając drzwi. Zastygłem w bezruchu. Pokój był pusty. Prześcieradło i kołdra leżały na podłodze, książka, którą wcześniej czytała Mutsumi, leżała otwarta pod moim krzesłem, jakby spadła i nikt jej nie podniósł, zaś okno było otwarte na oścież. Jednak najbardziej uderzający był obcy zapach, którego resztki unosiły się w powietrzu. Wilkołak. Człowiek. Srebro. I wampirzą krew. Podbiegłem do okna i wychyliłem się z niego, ale nic nie poruszało się na dziedzińcu. Warknąłem, patrząc na podłogę. Tuż obok kołdry, na drewnianej posadzce widać było rozpryśnięte krople ciemnej krwi. Zakląłem, próbując się uspokoić. Wiedziałem że muszę myśleć jasno, żeby nie wpakować się w większe bagno. Wziąłem głęboki oddech, zapamiętując zapach, po czym jeszcze raz odwróciłem się w stronę okna. Bylo na trzecim piętrze. Da radę. Wskoczyłem na parapet i skoczyłem na dziedziniec, zmieniając formę na wilczą, po czym ruszyłem biegiem za znikającym zapachem, przeklinając w duchu. W pewnym momencie zapachy człowieka i wilkołaka rozdzieliły się, więc ruszyłem za tym drugim. Zdrajca powinien być ukarany jako pierwszy. Zwolniłem jednak, słysząc głos Taigi.
- Co ty tu robisz? I tylko mi nie mów, że Mutsumi jest z tobą. Dopiero po chwili zorientowałem sie, że w biegu zmieniłem formę spowrotem na ludzką. Chwyciłem pień buku i wyrwałem go z ziemi, celując jak włócznią w wilkołaka, który wyglądał identycznie jak ja. Wyrwany pień przygwoździł go do innego drzewa. Katem oka widziałem, jak twarz Taigi przybiera wyraz szoku, skupiłem jednak całą swoją uwagę na mężczyźnie przede mną, którego właśnie uwolniłem spod ciężaru pnia, który kopnąłem na bok.
- Gdzie jest Mutsumi? - warknąłem, prawie przebijając drugie drzewo za pomocą swojego sobowtóra. Mężczyzna odkaszlnął krwią, po czym uśmiechnął się szeroko.
Taiga?

Od Mutsumi cd. Shizuo/Taigi
Wzięłam książkę z ręki Shizuo i przeczytałam tytuł: -
"Faust" Goethe Johan Wolfgang. Podniosłam wzrok na wilkołaka. - Bibliotekarka ci ją poleciła? - zapytałam, a Shizuo uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Nie. Stwierdziłem że to, czego nie zrozumiem, pasuje do twojego charakteru. Roześmiałam się szczerze.
- Ciekawy jesteś. - powiedziałam, otwierając książkę na pierwszej stronie, nadal z uśmiechem którego nie byłam w stanie powstrzymać.
- Skoro tak uważasz... - podniosłam wzrok, gdy krzesło skrzypnęło. - Nie zostaniesz..? - zapytałam, trochę zawiedziona. Shizuo przez chwilę na mnie patrzył z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, po czym wzruszył ramionami i na powrót usiadł. Wróciłam do lektury, ale po chwili westchnęłam. - Przepraszam. - mruknęłam.
- Huh? - nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć że zszokowałam wilkołaka. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nic nie mówiłam.
Shizuo nie odpowiedział. Przez około godzinę w pokoju panowała cisza, którą przerwało skrzypnięcie krzesła. Podniosłam wzrok znad lektury, żeby posłać pytające spojrzenie mojemu towarzyszowi.
- Za chwilę wracam. - odpowiedział na niezadane pytanie i gdy skinęłam głową, wyszedł z pokoju. Zerknęłam w stronę okna. Było częściowo otwarte, z racji tego że przez tę godzinę w pokoju zrobiło się duszno, więc do środka wkradało się nieprzyjemnie zimne, jesienne powietrze. Wzdrygnęłam się, podciągając kołdrę trochę wyżej, wdzięczna że nie była cienka, po czym sięgnęłam po "Fausta".
- Jak miło, że nic ci nie jest. Zastygłam z ręką wyciągniętą nad otwartą książką ułożoną okładką do góry, po czym powoli odwróciłam się w stronę okna.
- Rin. - sapnęłam. Przede mną stał nikt inny, jak moja przybrana była siostra. Blondwłosa kobieta uśmiechnęła się w sposób, który przyprawił mnie o ciarki.
- Stęskniłaś się? - przekrzywiła głowę, a ja przesunęłam sie na łóżku, żeby być od niej dalej. Modliłam się żeby Shizuo był jeszcze dłużej nieobecny. W powietrzu rozległ się męski śmiech. Natychmiast spojrzałam w stronę drzwi, o które opierała się inna znana mi osoba.
- C-co to ma znaczyć? - nie chciałam się zająknąć, ale przeliczyłam się - Łowca, współpracujący z wilkołakiem? - zapytałam, patrząc pomiędzy dwójką. Tym razem miałam już normalny głos, chociaż wewnątrz byłam przerażona. Rin uśmiechnęła się półgębkiem.
- A jak myślisz, skąd wiemy tyle o słabościach wampirów..? - w jej ręce błysnęły srebrne kajdanki. Poczułam jak w piersi staje mi serce. Zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć czy zrobić coś innego, poczułam jak Siner - wilkołak - zasłania mi usta i szybkim ruchem ciągnie obie moje ręce za mnie. Chwilę potem jęknęłam w jego skurzaną rękawicę, gdy na moich odsłoniętych nadgarstkach zamknęły się ch'olernie ciasne srebrne kajdanki. Spróbowałam mu się wyrwać, ale natychmiast tego pożałowałam, gdy Rin kopnęła mnie w splot słoneczny. Skuliłam się w sobie. Gdy Siner w końcu mnie puścił i popchnął w stronę łowczyni, zobaczyłam coś, co zmroziło krew w moich żyłach. Twarz wilkołaka zmieniła się w twarz ludzkiego chłopaka, którego trzy lata temu głupio pokochałam i który odsprzedał mnie do niewoli. Posłał mi całusa, po czym znów zmienił wizerunek. Sapnęłam.
- Ani mi się-Poczułam jak Rin łapie mnie za włosy i jęknęłam, widząc szybko zbliżającą się ziemię. A potem była już tylko ciemność i Siner o twarzy Shizuo.
Shizuo? Tai - zaczekasz jeszcze tę chwilkę ~? <3

Od Mutsumi cd. Yoshio
Gdy Yoshio klepnął mnie w tyłek, przez chwilę miałam ochotę złamać mu kark. Powstrzymałam się jednak i tylko podstawiłam mu nogę. Oczywiście inteligent się wyłożył.
- K*rwa!
Zachichotałam, gdy usiadł i spojrzał z wyrzutem na prawą rękę - narzędzie zbrodni, której palce jasno były połamane.
- Może ci pomóc? - uśmiechnęłam się sadystycznie. Dobrze mu tak. Chłopak odwrócił sie w moją stronę. - Czy to była zemsta za kostkę? Rozłożyłam ramiona z prowokacyjnym wyrazem twarzy.
- A kto to morze wiedzieć? - odpowiedziałam, po czym uśmiechnęłam się niewinnie - I rozmyśliłam się, sam sobie radź. Usiadłam przy biurku, zadowolona, że nie zdradziłam jaka wściekła byłam. I tak dobrze że własnoręcznie nie złamałam mu tej ręki, chociaż bardzo chciałam. Ch*j nie ma prawa mnie dotykać. Gdy usłyszałam, ze drzwi do mojego pokoju się zamykają, spojrzałam do tyłu, by upewnić sie że Yoshio opuścił mi pokój. Na szczęście go nie było, więc podniosłam się i zakluczyłam drzwi, po czym chwyciłam książkę i opadłam na łóżko.
Yoshio? -Mógłbyś naprawdę przeczytać formularz Mutsumi i się do niego stosować..? To trochę wkurza, gdy zmieniasz jej charakter.-

Od Mutsumi cd. Taigi
Zerknęłam z rozbawieniem na złoty medalion, trzymany w ręce, po czym rzuciłam go na stolik.
- Prowadź. - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. Taiga ruszyła do wyjścia z biblioteki, a ja tuż za nią. Gdy tylko otworzyły się drzwi, zobaczyłam kompletne kolorystyczne przeciwieństwo naszej akademii. I grupkę młodych wróżek, która chwilę temu minęła bibliotekę. Zerknęłam na przewodniczącą, która puściła mi oczko. Rozdzieliłyśmy się i okrążyłyśmy chichoczące wróżki.
- O czym gadacie~? - zrównałam się z nimi, pokazując pełen uśmiech. Dziewczynki spojrzały na mnie z wyraźnym zamiarem spławienia, ale gdy tylko mnie zobaczyły, zamarły i natychmiast odwróciły sie w drugą stronę, gdzie stała Taiga, ubrana w iście demoniczną zbroję. Kiedy ona znalazła czas żeby się przebrać..?
- Czy coś się stało? - zapytała słodko, a wróżki z krzykiem odwrócił się na piętach i pomknęły w dół korytarza. Zaczęłam chichotać.
Taiga?

Od Shizuo cd. Taigi, Mutsumi
Gdy przewodnicząca wyszła z pokoju, usiadłem na krześle przy łóżku.
- Dlaczego nikt mnie nie słucha..? - usłyszałem, jak Mutsumi wzdycha, więc spojrzałem w jej stronę. Właśnie odwracała się na plecy, a jej mina nie wskazywała na komfort.
- Nadal czujesz ból? - zapytałem. Wampirka posłała mi zirytowane spojrzenie.
- A gdzie tam. To tylko łaskocze. - odpowiedziała przesłodzonym głosem. Westchnąłem. To będzie długi dzień... W pokoju zapanowała cisza i trwała blisko godziny, aż do momentu, gdy wampirka zaczęła ostentacyjnie wzdychać. Po piątym, najgłośniejszym westchnięciu rzuciłem jej spojrzenie.
- O co chodzi? - zapytałem.
- Nudzę się. - mruknęła - Mógłbyś mi przynieść jakąś książkę, czy coś. Drgnęła mi powieka. Ten jej pretensjonalny ton z łatwością grał mi na nerwach.
- Mam nie wychodzić z tego pokoju, dopóki pielęgniarka nie przyjdzie. Mutsumi wywróciła oczami.
- Bo ucieknę? - zachichotała, patrząc na mnie ze złośliwym uśmieszkiem, po czym dodała prowokacyjnym tonem - Jakbyś zapomniał, dostałam kulkę. Zmarszczyłem nos. - No właśnie, wtedy nie miałaś takiego humoru. Uśmiech zniknął z twarzy wampirzycy i która zacisnęła usta, po czym je otworzyła. Już miała coś powiedzieć, ale otworzyły się drzwi i do pokoju weszła pielęgniarka.
- Przepraszam, że tak długo mnie nie było. - powiedziała szybko, podchodząc do łóżka, po czym spojrzała w moją stronę - Możesz już iść. Skinąłem głową i ruszyłem do drzwi. Gdy w nich stanąłem, spojrzałem w stronę Mutsumi.
- Zachowuj się.
Dziewczyna parsknęła śmiechem, który po chwili zamienił się w jęk. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobrze jej tak.
Szedłem wolnym krokiem przez korytarz. Na zewnątrz słońce chyliło się ku zachodowi, a na dziedzińcu zbierali się już przedstawiciele każdej z ras. Odwróciłem wzrok od okna i ruszyłem dalej, zerkając po raz kolejny na książkę, trzymaną w ręce. Może i nie chciałem znów znaleźć się w tym samym pomieszczeniu, co Mutsumi, czułbym się źle, gdybym zostawił ją samą. Mimo wszystko nikt nie lubi być zostawionym samemu sobie. Otworzyłem ostrożnie drzwi jej pokoju w infirmerii, w obawie żeby jej nie obudzić, jeśli śpi. Moje obawy zostały jednak szybko rozwiane, gdy zobaczyłem że wampirka siedzi na poduszkach i patrzy przez okno.
- Nie idziesz z nimi? - zapytała, nie patrząc na mnie. Wyglądała zaskakująco poważnie.
- Przewodnicząca mi zakazała, pamiętasz? - odpowiedziałem, siadając na krześle przy jej łóżku. Zerknęła w moją stronę.
- I co? Posłuchasz jej?
- Nie łamię obietnic.
Mutsumi sarknęła.
- Dobrze pamiętam, ze niczego jej nie obiecywałeś. - oznajmiła. Wzruszyłem ramionami. Wampirka już się chciała obrócić, gdy najwyraźniej zmieniła zdanie.
- To dla mnie? - zapytała, wskazując na książkę. Skinąłem głową, podając jej tom.
Mutsumi?

Od Taigi Cd. Mutsumi
- Patrz tego nie wiedziałam - Pokazała mi książkę, gdzie znajdował się obraz wampira, który przemienia się w anioła czy coś w tym stylu
- Co to? - Zapytałam nieco zaciekawiona jej znaleziskiem
- Piszą tutaj, że jeśli wampir szczerze zakocha się w nieskalanej osobie i powstrzyma rządzę napicia się jej krwi, za pomocą odpowiedniego zaklęcie zmienia się w anioła o czystym sercu - Mówiła to z taką ironią, że aż nie mogłam się nie uśmiechnąć
- Czytałam kiedyś historię, a nawet byłam w połowie świadkiem, jak wampir zakochał się w anielicy - Spojrzałam na nią przechylając głowę - Kochali się, nigdy nie ruszył jej krwi, zawsze był przy niej - Westchnęłam - Oboje zostali zabici - Usiadłam wyprostowana
- Skąd wiesz? - Spojrzała na mnie przenikliwie
- Byłam świadkiem ich śmierć. Jemu urwali głowę, jej oderwali skrzydła i przebyli serce, oboje zostali spaleni. Ponoć ta kobieta ciągle żyje, tylko już pod postacią demona, ale czy to prawda to już nie wiem - Słysząc dzwonek, radośnie zeskoczyłam ze stołu - To co najpierw pierwsze klasy, a później starsze? - Spojrzałam na nią
- A co nie dasz sobie rady na samym początku ze starszymi? - Uśmiechnęła się do mnie jedynie złośliwie
- Myślałam, że chcesz się wprawić - Wyszczerzyłam swoje białe ząbki. Na pierwszą ofiarę nie trzeba było długo czekać. Do biblioteki weszła niskiego wzrostu blondynka, która spojrzała na nas w wielkimi oczami. Mutsumi uśmiechnęła się pokazując kły, a ja pomachałam jej uśmiechając się diabelsko, podczas gdy w moich oczach ganiały małe płomyczki. Owa dziewczyna rzuciła w nas medalionem i uciekła z krzykiem. Podniosłam do śmiejąc się sama do siebie
- Łap - Rzuciłam medalion do mojej towarzyszki, ta spojrzała na mnie zaskoczona - Medalion z podobizną świętych, wierzą, że tego również się boimy. To idziemy?
Mutsumi?

Od Mutsumi Cd. Taigi
Nie szukałam długo.
- I co? Znalazłaś? - usłyszałam, gdy wyszłam spomiędzy regałów, ruszając w stronę stolika, na ktorym rozłożyła się demonica.
Uniosłam nad głowę książkę, żeby poznała moją odpowiedź, po czym uśmiechnęłam się złośliwie.
- Aż tak zmęczył cię nasz spacerek, czy rzucasz klątwy na ten stolik?
Taiga prychnęła z rozbawieniem.
- Kolej anioł, który tu usiądzie dostanie magicznych hemoroidów ~ - pomachała palcami na krzesło obok tego, na którym usiadłam.
Zaśmiałam się, otwierając książkę na pierwszej stronie.
- Postaraj się bardziej, - powiedziałam, udając zawiedzenie, po czym uśmiechnęłam sie szerzej, czytając - Rzeczywiście, stek bzdur już na pierwszej stronie!
Taiga zachichotała.
- Mówiłam.
- Wyobraź sobie, że zdaniem tego tu dzieła, wampiry to pozbawione myśli bestie, które mordują ludzi na pęczki. - zacytowałam, po czym uniosłam wzrok na demonicę - Fajnie się zaczyna.
- Piszą że można was zabić kołkiem osikowym wbitym w serce? - przewodnicząca przewróciła się na bok i oparła głowę na pięści.
Parsknęłam śmiechem.
- A i owszem, napisali to samo też o wodzie święconej, która podobno nas pali, czosnku i świetle słonecznym. Za to nic nie piszą o srebrze. - wytchnęłam język za zęby - Mają takie stare poglądy, że aż mi ich szkoda.
Taiga?

Od Yoshio Cd.Mutsumi
-Przepraszam tato.-dziewczyna zaśmiała się.
-A teraz do lekcji-dziewczyna znów się zaśmiała,ale nie ruszyła się z miejsca-może mam ci wysłać specjalne zaproszenie lub wziąć na kolanko i ci pomóc?
Mutsumi wstała,a ja ją lekko klapłem w tyłek.
-Ej za co to?-zapytała oburzona
-No to było specjalne zaproszenie.Dobra idę już,-odwróciłem się i poczułam jak moje ciało zderzyło się z zimną podłogą.-Kur*a!
Za sobą usłyszałem chichot.Usiadłem na za przeproszeniem dupie i spojrzałem na prawą rękę.Dwa złamane choler*e palce.
-Może ci pomóc-na jej ustach błąkał prznikliwy uśmiech.
-Czy to była zemsta za kostkę?-zapytałem.
(Rozdział do pupy.Jakoś nie potrafię tego napisać sory..)

Od Taigi Cd. Mutsumi/Shizuo
- Odpoczywaj - Zaczęłam ze spokojnym głosem, nie zdradzają przy tym żądnych emocji - Shizuo, dopóki nie przyjdzie pielęgniarka z dyrektorką mógłbyś z nią zostać? Ja wszystkich poinformuję i zbiorę grupę osób na patrol, mogą dalej gdzieś tutaj być, a nie mogą wejść do środka - Skrzyżowałam ręce
- Nie możecie z nimi walczyć - Mruknęła jedynie Mutsumi
- Nie będziemy z nikim walczyć, ewentualnie ich trochę postraszymy - Przewróciłam oczami, jednak w taki sposób, aby nikt tego nie widział - Zostaniesz? - Zwróciłam się ponownie do chłopaka
- Tak - Skinął głową - Co do tego patrolu - Zaczął, jednak równie szybko mu przerwałam
- Lepiej będzie jak zostaniesz w budynku - Odwróciłam się i szybkim korkiem wyszłam. Wizyta u dyrektorki była co najmniej męcząca, ile ta kobieta może gadać.
- Nie możesz iść na takie coś, po pierwsze przewodniczącej nie wypada, a po drugie... Powinni iść mężczyźni - Spojrzała na mnie błagalnie, jednak ja jedynie parsknęłam śmiechem
- Połowa z tych mężczyzn ucieka, gdzie się da - Burknęłam - Już jest postanowione, znajdę kilka diabłów, pewnie i wilkołaki chętnie pójdą, łowcy wszystko wiedzą o wampirach więc lepiej żeby zostali, a elfów żadnych nie znam, którzy by poszli - Wstałam podchodząc do drzwi - Proszę się nie martwić, wiemy co robić - Uśmiechnęłam się ciepło po czym wyszłam. Jak mogłam się spodziewać chętnych do ewentualnej walki nie brakowało. Podzieliliśmy się na dwie grupy, moja ruszała o północy. Przez pierwszą godzinę było spokojnie, nic się nie działo. Wyglądało to tak, jakby dali sobie spokój, wtedy właśnie poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Automatycznie odskoczyłam przywołując dwie katany
Zanim zdążyłam zaatakować w świetle księżyca ujrzałam zdziwioną minę Shizuo. Spojrzałam na niego złym, a zarówno pytającym wzrokiem
- Co Ty tutaj robisz? I tylko mi nie mów, że Mutsumi jest z Tobą - Przechylił jedynie głowę w prawo, nie odzywając się, jęknęłam cicho odchylając głowę - Dlaczego nikt mnie w tej szkole nie słucha - Załkałam
Shizuo/Mutsumi?

Od Taigi Cd. Mutsumi
- Jeśli zobaczysz wysokiego blondyna, o niebieskich oczach z kolczykiem w nosie to od razu mi powiedz - Spojrzałam na nią z powagą, gdy minęłyśmy wielkie drzewo, gdzie zazwyczaj stoją zakochane parki, o dziwo dzisiaj było pusto.
- A co z nim? - Zapytała najwyraźniej zainteresowana
- To anioł i przy okazji przewodniczący, na każdej radzie skaczemy sobie do gardeł i każde próbuje znaleźć jakiś argument, żeby upokorzyć drugiego, a poza tym tylko on mnie tam zna i widzi kto jaki jest, więc obie miałybyśmy wtedy niezłe kłopoty - Wyjaśniłam krótko.
- Czyli unikamy go jak ognia - Podsumowała śmiejąc się krótko, skinęłam jedynie głową z lekkim uśmiechem.Po dwóch kilometrach było widać już wielkie białe mury - Pilnują ich lepiej niż nas - Zaczęłam cicho
- Oni nie pilnują ich - Zaśmiałam się lekko - Pilnują, żeby nikt od nas tam nie wszedł. Zazwyczaj nikt z ich szkoły nie wybiera się do nas, cóż nawet pierwsze klasy się ich nie obawiają, więc nie mają takiej frajdy jak my - Obeszłyśmy mur, tylko w jednym miejscu, było specjalne przejście, prawdę mówiąc nigdy nie wiedziałam kto je zrobił, czy było to wynikiem żartu, czy też jakieś poważnej historii. Wpuściłam dziewczynę przodem, droga była prosta. Kilka schodów i wychodziłyśmy w bibliotece. Przeciągnęłam się rozglądając dookoła
- Często tutaj bywasz? - Usłyszałam jej głos, kiedy wskoczyłam na stół, żeby się usiąść
- Ostatnio jakoś miesiąc temu - Wzruszyłam ramionami - Mają jeszcze lekcje, więc mamy około 20 minut. Jak chcesz się pośmiać to weź książkę o swojej rasie, nawet nie wiesz jakich bzdur ich o nas uczą - Zachichotałam przypominając sobie historię swojej rasy
Mutsumi?

Od Mutsumi Cd. Yoshio
Yoshio zamrugał.
- Serio?
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- No ten tego z tym i tamtym. - przedrzeźniłam go, stawiając maść na stoliku nocnym, i kładąc obok maści bandaże.
Chłopak prychnął, gdy posłałam mu wredny uśmiech.
Yoshio? Sorry że tak krótko... :/

Od Mutsumi Cd. Mer
Przeciągnęłam się, po czym z zeszytem z notatkami upchniętym pod pachą, ruszyłam w stronę schodów i na parterze w dół korytarza do głównego wyjścia. Usłyszałam że gdzieś za mną otwierają się drzwi. Jako że nietowarzyski humor nadal mi dopisywał, natychmiast przemknęłam do cienia i w ten sposób przemierzyłam ostatnie kilka metrów dzielących mnie od drzwi.
Gdy zamknęły się za mną, poczułam nagle przypływ ciekawości. No bo kto jeszcze mógł zostać w szkole tak długo..?
Zboczyłam ze ścieżki i przystałam w cieniu, dodatkowo zasłaniając twarz kapturem bluzy, zadowolona że dzisiaj księżyc był w nowiu.
Niewiele później otworzyły się drzwi i z budynku akademii wyszła postać, niosąca lampę.
Zmrużyłam oczy. Nie, to był kaganek. No proszę, ktoś staroświecki.
Postać rozejrzała się dookoła, najwyraźniej przestraszona, po czym ruszyła dalej... I runęła ku ziemi.
Sarknęłam z lekkim rozbawieniem i po chwili wahania, ruszyłam w jej stronę. Może i chciałam juz być w swoim pokoju, ale co mi tam.
Kaganek zgasł i dopiero teraz mogłam zobaczyć kto to, kiedy nie przeszkadzało mi jego światło.
Z trawy podnosiła się dziewczyna o jasnych włosach, spomiędzy których wystawały rogi. Jeśli dobrze pamiętam, pojawiła się w akademii jakiś tydzień, czy dwa temu.
Przykucnęłam przed nią, trochę zmartwiona, że się nie podnosi.
- Nic ci nie jest? - zapytałam.
Jej głowa gwałtownie podskoczyła i nasze oczy się spotkały.
Rzeczywiście, była przerażona.
Podałam jej rękę.
- Możesz wstać? - zapytałam, decydując że dam jej spokój z dręczeniem, po czym dodałam:
- Nie jadam demonów, więc nie musisz się mnie obawiać.
Dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo, przerywając swój trans i z lekkim wahaniem chwyciła wyciągniętą do niej dłoń. Pomogłam jej wstać, notując że z żalem zerka na pozostałości po swoim kaganku.
Mer?

Od Mutsumi Cd. Taigi/Shizuo
- Jesteś pewna? - zapytała, a ja wydęłam usta w dzióbek.
- Rzadko kiedy zdarza mi się nie wiedzieć czegoś tak ważnego. - burknęłam - Nie chciałabym się zgubić podczas małego polowania.
Taiga skinęła głową, jakby nieobecna.
Westchnęłam, po czym odwróciłam się na bok, tyłem do demonicy i wilkołaka.
- A teraz dajcie mi spać. - fuknęłam, starając się zignorować ból, który pojawił się w mojej nodze, gdy tylko wykonałam ruch.
Miałam już dosyć tego dnia.
Taiga? Shizuo?

Od Mutsumi Cd. Taigi
- Z przyjemnością. - odpowiedziałam.
Taiga machnęła nogami i zeskoczyła z barierki, lądując na ziemi z gracją (swoją drogą, dość dziwnie mówić "ziemia", gdy odnosi się do dachu), po czym przyłożyła palec do ust.
- Tylko cicho-sza. - wyszeptała, nadal z szerokim uśmiechem i ruszyła do drzwi, prowadzących na schody.
Natychmiast podążyłam za nią, nie mogąc doczekać się zabawy.
Gdy dotarłyśmy do korytarza, obie przyjęłyśmy obojętne wyrazy twarzy, idąc spokojnym krokiem między innymi uczniami.
Za każdym razem, kiedy mijałam kogoś, kogo niedawno użyłam jako króliczka doświadczalnego do przetestowania tego, co ostatnio wyczytałam w książkach psychologicznych, machałam tym osobom ze słodkim uśmiechem, zadowolona z reakcji każdego z nich.
Po pokazanym po raz trzeci środkowym palcu i po raz czwartym odwróceniu się z furią w stronę ściany lub okna, zobaczyłam że Taiga przystanęła, żeby się ze mną zrównać.
- Widzę, że jesteś bardzo lubiana. - stwierdziła.
Rozłożyłam ręce i wzruszyłam ramionami.
- Co ja poradzę, że niektórzy nie potrafią dobrze przyjąć konstruktywnej krytyki? - westchnęłam.
Demonica prychnęła.
- Ta, jasne.
- Nie wierzysz mi? - posłałam jej niewinne spojrzenie.
Uniosła brew.
- Twoja strata. - pokręciłam głową.
Taiga pchnęła drzwi wyjściowe budynku szkoły.
Taiga? to co z tym straszeniem ;P?

Od Mer
Odkąd moja ciotka postanowiła mnie przenieść właściwie nic się nie zmieniło. Nadal spędzam cały czas wolny w swoim pokoju wlepiając oczy w szklany ekran laptopa i olewając wszystkie egzaminy wmawiałam sobie, że jakoś sobie poradzę. No właśnie, poradzę. Właśnie wracałam z pierwszych konsultacji w tej szkole, a uczyłam się tu zaledwie tydzień.
Z rozmyślań wyrwał mnie głuchy trzask drzwi. Wzdrygnęłam się. Płomyk mojej lampy lekko się zatrząsł. Przyśpieszyłam kroku. Naprawdę nie lubię błąkać się po szkole, kiedy jest tak ciemno. Otworzyłam drzwi wyjściowe. Świeże powietrze napełniło moje płuca. Wzięłam kilka głębokich wdechów i odwróciłam się za siebie. Nikogo nie było. Nie było tam nikogo, a jednocześnie czułam, że ktoś mnie obserwuje. „Tylko mi się wydaje” - wmawiałam sobie.
Zawiał mocniejszy watr, kaganek zgasł. Przeszły mnie ciarki. Nie wiele myśląc ruszyłam na przód, aż tu nagle... bach, poślizgnęłam się na schodach i leżę na bruku z twarzą w trawie. Zdezorientowana podniosłam głowę. Przede mną leżały szczątki lampy, rozbita na drobne kawałki pozostawiła wielką, tłustą plamę.
- Nic ci nie jest? - przerażona usłyszałam głos nad sobą.
Jakiś ktoś? ;3

piątek, 11 września 2015
Od Taigi Cd. Thomasa
- Gdzie idziesz? - Zapytał niezadowolony, chcąc mnie złapać, jednak zgrabnie ominęłam jego ruch
- A tu i tam - Zaczęłam drocząc się z nim
- Nie ładnie przede mną uciekać
- Jeszcze nie uciekam
- Uciekasz
- Wcale nie - Zaczęłam chichotać, gdy wstał zrobiłam dwa kroki w tył, a mój uśmiech nie znikał
- Nie uciekasz? - Podniósł jedną brew do góry
- Wcale a wcale - Pokręciłam głową
- To stój w miejscu - Uśmiechnął się do mnie pokazując przy tym śnieżnobiałe zęby
- A po co? - I tak oto zaczęła się nasza gonitwa. Pomiędzy meblami i wszystkim co możliwe, w końcu jednak mnie złapał, cóż to chyba było to przewidzenia, a może właśnie tego pragnęłam bardziej?
- I teraz mi nie uciekniesz - Złapał mnie za pośladki, tak, że aż stanęłam na palcach
- Nie mam takiego zamiaru - Wymruczałam, podczas gdy jego ręce zaczęły iść ku górze, aż dotarł do zapięcia od mojego stanika
(Thomas? :D )

Od Thomasa Cd. Taigi
-Masz ładny szampon.
-Dziękuję?-zaśmiała się.
-Hmm..truskawka i kokos racja?
-Węch cię nie myli.
-W końcu wilkołak co nie?-uśmiechnąłem się delikatnie i zamknąłem oczy.
Objąłem ją mocno w pasie. Uwielbiam z nią przebywać,uwielbiam tę bliskość. Naprawdę czuje się przy niej szczęśliwy. Moje serce bije tak szybko..
-Jak to możliwe że palisz i masz tak dobrą kondycję?
-Mogę zapytać cię o to samo.
-W sumie nie wiem na czym to polega.
-To przez to że jesteśmy niezwykli. Nasze organizmy reagują inaczej na używki.
-Serio?
-Uważa się na lekcjach głupolu.-zaśmiałem się.
-Uważam! To ty jesteś głupi! A do tego myślisz pen.isem!
-Wcale że nie!
-Jak nie jak tak!
-To w takim razie ty w ogóle nie myślisz!
-Odszczekaj to!
-A co ja pies!?
-Tak.-spojrzała na mnie uśmiechając się.
-Jestem wilkiem ignorantko!-zsunąłem ją z kolan i odwróciłem się do niej plecami.
-Nie fochaj się..
-Będę.- "załkałem".
-No już..przepraszam.-zaśmiała się i przytuliła do moich pleców.-Taki stary,a taki fochliwy.
-Ranisz moje uczucia!
-Nie chciałam no.
-Phi! FOCH!
Zachichotała cicho i odsunęła się. Usiadła przede mną i pocałowała.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-uśmiechnąłem się zadowolony.
Zbliżyłem się do niej i złożyłem na jej wargach namiętny pocałunek.
(Taiga? ;3)

Ruszamy! ^^
A teraz zapraszam do pisania! ^^
Wasza Tai :3
poniedziałek, 7 września 2015
Uwaga!
Pozdrawiam
Tai :3
czwartek, 2 lipca 2015
Od Yoni Cd. Mike
- Tak słucham?- odwrócił się i objął mnie w pasie.
- Kocham cię.- pocałowałam go namiętnie w usta i poszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i wyjęłam książkę. Uwielbiałem czytać fantasy. Akurat zainteresowała mnie książka L. Trosisi "Kroniki świata wynurzonego". Tak się zaczytałam, że zapomniałam o tym, że Mike był w moim pokoju. Z przyzwyczajenia siedziałam w bieliźnie.
- Yoni...? Żyjesz?- usłyszałam ciepły głos chłopaka i jego oddech na mojej szyi.
- Tak... Wybacz.- odwróciłam się i zamknęłam książkę.- Kocham czytać.- uśmiechnęłam się i popchnęłam go na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem.
- Właśnie zauważyłem.- pogłaskał mnie po policzku.
- Dokończymy to co dzisiaj nie dokończyliśmy u ciebie po imprezie?- zapytałam się.
- Przecież mówiłem, że tak...- zaśmiał się delikatnie.
- Ano tak... Przepraszam.- położyłam się na nim i zamknęłam oczy.- Ja chce już jutro...- powiedziałam cicho.
Mike? Sory, że tak długo. ;-;

Od Taigi Cd. Mutsumi/Shizuo
- Jak Ci nie będzie pasować to śpij na ziemi - machnęłam na nią ręka
- Ziemia to raczej nie jest dobre rozwiązanie - zauważył chłopak
- Dla chcącego nic trudnego - wzruszyłam ramionami - Gdzie polowałaś? - zapytałam dziewczyny siadając na oparciu krzesła
- A chcesz przyjść pooglądać? - zapytała z uśmieszkiem
- Aż tak bardzo się nie nudzę, żeby iść oglądać jak gonią Cię łowcy. Trzeba to zgłosić administracji, nie jesteś jedynym wampirem, który łamie zasady
- Teren nie powinien być strzeżony? - spojrzał na mnie chłopak, a ja jedynie się uśmiechnęłam
- Jakoś nie znaleźli się chętni do tej pracy. Ciekawe dlaczego, a teraz słucham odpowiedzi
(Mutsumi/Shizuo?)

Od Taigi Cd. Mutsumi
- Dyrektorka pewnie nie wspominała o szkole umieszczonej kilkanaście kilometrów dalej, co nie? - spojrzałam na nią ze swoim stałym uśmieszkiem
- Jest druga szkoła? - spytała zarówno zaciekawiona jak i zdziwiona
- Nawet jakbyś chciała to by Cię tam nie przyjęli. Prędzej zabili - zaśmiałam się - Zresztą jak każdego kto tutaj jest
- Anioły - powiedziała z uśmiechem, dalej patrząc w dół
- Anioły, elfy, czarodzieje, wszystko co dobre i co chce nas zniszczyć - zachichotałam - Chcesz ich odwiedzić? - mój wzrok stanął na niej
- Czy to, aby nie jest zakazane?
- A czy zasady nie są po to, aby je łamać? - uniosłam delikatnie brew do góry - Na terenie szkoły nie mają prawa Cię zabić, przynajmniej tak się mówi. Kilka razy u nich byłam, niby w sprawach administracyjnych, niektórzy ciągle mają nadzieję, że nasze szkoły połączą się w jedność, tak jak kiedyś
- Jakoś tego nie widzę - przyznała spokojnie
- To jesteśmy dwie - usiadłam na poręczy - To jak idziesz? Pierwsze klasy uciekają na nasz widok z piskiem- na mojej twarzy pojawił się uśmieszek
(Mutsumi?)

Od Taigi Cd. Thomasa
- Będzie, będzie - wyszeptał - Napisze później do brata, że nas z nimi nie będzie - pocałował mnie w czubek głowy
- Wiesz, że Yoni może być trochę zła? Jakby nie było obiecałam jej to
- Pójdziecie innym razem - na jego twarzy pojawił się uśmieszek, a ja jedynie przewróciłam oczami. Usiedliśmy pod jednym drzewem, siedziałam mu na kolanach, powiedziałabym wręcz, że zrobiłam z niego swój osobisty fotel - Nie za wygodnie? - zaśmiał się
- No co poradzę, że jesteś wygodny? - również zaczęłam się śmiać
(Thomas?)

Od Yoshio Cd. Lilith
-Daleko jeszcze-zapytała dziewczyna
-Już prawie-odpowiedziałem
Odsunąłem "kotarę" krzewów.Słońce oddawało ciepłe promyki,które odbijały się o tafle wody.Wszystko wyglądało tu pięknie.W stawie pływały kaczki i łabędzie.Dookoła śpiewały ptaki.Odwróciłem się w stronę dziewczyny.
Źrenice miała rozszerzone,przyglądała się wszystkiemu.
-wow,jak znalazłeś te miejsce?-zagadała.
Usiadłem na ziemi.
-Czasem miałem gorsze dni,często się denerwuje,a te miejsce mnie uspokaja,jak papierosy-odpowiedziałem.
-Tak,każdy ma ciężkie dni-westchnęła-ale warto mieć nadzieję,że jutro będzie lepiej-uśmiechnęła się do mnie.
-Tylko wiesz,nigdy już nie będzie lepiej tylko gorzej.
(wow,ale długiee,nie no po prostu wow .-.)

środa, 1 lipca 2015
Od Thomasa Cd. Taigi
Odsunęła się ode mnie po jakimś czasie.
-Może odpuścimy sobie imprezę?
-Dlaczego?
-Wolałbym zabrać cie na elegancką i romantyczną kolacje,potem spacer oraz spędzimy namietną noc w hotelu.
-Hmm..ale czy to będzie fair wobec gołąbków?
-Poradzą sobie.-uśmiechnąłem się słodko.
-Może im powiemy?
-Nie ma na to czasu. A teraz oczekuję odpowiedzi.
-Bardzo chętnie.-zaśmiała się.-Ale jeszcze zakupy. Potrzebuje sukienki.
-I w miedzy czasie załatwię rezerwacje. I wybiorę ci ładną bieliznę na wieczór.
-Okej ogierze.
Ponownie ją pocałowałem.
(Tai?)

Od Taigi Cd. Thomasa
- Jesteś uroczy wiesz? - przejechałam mu kciukiem po policzku z lekkim uśmiechem - Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś również wzruszającego
- Zdarzy się - przyciągnął mnie do siebie po czym z całej siły przytulił. Czułam każdy jego mięsień, oparłam o niego głowę ciesząc się chwilą
- Wiesz... Też Cię kocham - powiedziałam po chwili ciszy
- Chyba pierwszy raz to od Ciebie słyszę - odsunął się delikatnie żeby na mnie spojrzeć
- Mi również się zdarzy - stanęłam na palcach, aby nasze twarze były naprzeciwko siebie. Nie musiałam długo czekać, żeby nasze usta a potem i języki zaczęły się delikatnie dotykać.
(Thomas?)

Od Mike Cd. Yoni
-Nie możemy!
-Nawet gdy tak ładnie proszę?
-Nie.
-Ale Yoni..-jęknąłem.
-Nie jęcz jak dziewczyna.
-Mam nie jęczeć jak ty wieczorem?-zapytałem z uśmiechem. Juz sobie wyobrażałem jej rumiane policzki.
-Zamknij się idioto!
-Też cię kocham królewno!
Podniosłem się do siadu i przeciągnąłem leniwie.
Naprawdę,dziś miałem jedynie leżeć z Yoni obok mnie. To łóżko było takie miękkie i ciepłe..nie to co te w motelach. Spokojnie czekałem na ukochaną,gdy wyszła z łazienki wziąłem swoje ubrania i poszedłem w stronę łazienki. Mijając ją ucałowałem jej policzek.
(Yoni?)

Od Thomasa Cd. Taigi
-Kto wie? Może nie..może tak..-uśmiechnęła się uwodzicielsko.
-W każdym razie ja wolałbym się pomiziać zamiast gimnastykować.
-Dobrze że jesteś szczery,źle że bezustannie jesteś na mnie napalo.ny. Chodź w sumie to dobrze.
Zmieniłem się w człowieka i stanąłem za nią,objąłem dziewczynę w pasie i położyłem głowę na jej ramieniu.
-Ciesze się że Cię poznałem Tai. Gdyby nie ty nie poznał bym smaku prawdziwej miłości. Wiem że zawsze zachowuje się jak jakiś niewyżywiec ale nie liczy się dla mnie tylko twoje ciało.-cmoknąłem ją w policzek. Zobaczyłem jej rumieńce.
-Wow..potrafisz rozczulić.
-Mówię co mi serce każe.-uśmiechnąłem się.
No nie myślałem że jeszcze kiedyś pokaże komuś te swoją lepszą stronę.
(Tai?)

Od Mutsumi Cd. Shizuo/Taigi
- Nie masz za co. Każdemu się zdarza. - odpowiedziałam. Byłam już senna, co raczej było irytujące, zważając na fakt że dopiero co się obudziłam. Prawdziwy problem stanowiło jednak zbyt puszyste łóżko - Jest tu jakieś twardsze łóżko? - zapytałam - Czuję się jakbym miała się utopić w tym prześcieradle.
Taiga odchrząknęła, najwyraźniej ukrywając rozbawienie moimi słowami i skinęła głową.
- Tak, chociaż wcześniej myślałam że to jest za twarde…
Spojrzałam w bok.
- To nie moja wina, że jesteś rozpieszczoną księżniczką. - kątem oka zobaczyłam, jak w ręce Taigi błyska cień na wpół przywołanego miecza i uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Czyżbym ją w końcu wkurzyła..?
Jednak miecz zniknął i usłyszałam odgłos westchnienia.
- Przenieśmy cię stąd… - mruknęła demonica.
Shizuo? Taiga?

Od Lilith Cd. Shizuo
- Jak każda szkoła- Również się zaśmiałam ruszając powoli w stronę budynku.
Przez chwilę szliśmy w ciszy, jednak nie była ona dla mnie niezręczna. Towarzystwo chłopaka wpływało na mnie kojąco. Rzadko zdarzało się tak, żeby czyjaś obecność tak na mnie wpływała. To było miłe.
- Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić za ten twój upadek- Shizuo spojrzał na mnie.
- Przecież nic się nie stało- Uśmiechnęłam się delikatnie do Niego- Jestem cała, patrz.
Stanęłam przed chłopakiem i rozłożyłam ręce na boki.
- Widzisz? Nic mi nie jest- zaśmiałam się delikatnie.
- Widzę i to mnie cieszy.
Przez chwilę za nim weszliśmy do budynku szkoły pogadaliśmy przez chwilę.
- I oto szkoła.
- Tyle to wiem- Zachichotałam przechodząc przez drzwi.
Shizuo zaraz znalazł się obok. Obeszliśmy cały budynek, był ogromny. Pełno sal, każda miała w sobie coś wyjątkowego...Następny w kolejce był plac do ćwiczeń na dworze, duży ze wszelkim potrzebnym sprzętem do nauki.
- Akademik też chcesz zwiedzić?- Zapytał.
- Nie, dzięki. To chyba sama ogarnę- Uśmiechnęłam się.
- Dobrze. No to teraz las...
- Z przyjemnością...
Zaczęłam powoli biec. Odwróciłam się za siebie, Shizou szedł powoli za mną.
- Idziesz?
- Tak, zaraz Cię dogonię.
- Jesteś tego pewien?- Zatrzymałam się na chwilę, aby chłopak mógł do mnie dojść.
- To ma być wyzwanie?- Spytał.
- Chyba się nie boisz, że przegrasz z dziewczyną?
Shizuo się uśmiechnął.
- No to jak? Kto pierwszy do tego wielkiego dębu?
Wskazałam w głąb lasu, gdzie kawałek stąd znajdował się ogromny dąb, którego czubek znajdował się nad koronami innych drzew.
- Dobra...
Gdy to powiedział od razu pobiegłam. Za sobą słyszałam Shizuo, gdy mnie dogonił biegliśmy przez chwilę obok siebie. Jednak chłopak po chwili mnie wyprzedził. Widziałam przed sobą Jego plecy, uszy i ogon.
[Shizuo? Nic się nie stało. Mam nadzieję, że moje może być? Też nie miałam pomysłu ;-;]

Od Lilith Cd. Yoshio
Razem z Yoshio udaliśmy się na zajęcia. Oczywiście były nudne jak zwykle, no ale nic na to nie mogłam poradzić.
Po zajęciach Yoshio od razu mnie dopadł na korytarzu. Skąd on tak szybko się przy mnie znalazł? W sumie nieważne, jego towarzystwo nie przeszkadzało mi jakoś specjalnie. Wydawał się miły, no i może trochę zbyt śmiały jak na tak krótki czas na jaki się znamy.
- No to gdzie idziemy?- Spytał, a ja wróciłam myślami na ziemię.
- Yyy...nie wiem...- Zaśmiałam się.
- Nie przejmuj się, zaraz coś wymyślę.
- Ok, zdaję się na Ciebie.
Chłopak się uśmiechnął, po czym złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą.
- Gdzie idziemy?- Spytałam.
- Zobaczysz...
Zabrzmiało to podejrzanie, ale głupio mi było nie iść z Nim, zwłaszcza dlatego, że był jeszcze niecałą godzinę temu przygnębiony.
[Yoshio?]

Od Yoshio Cd. Mutsumi
Zapukałem,i po chwili usłyszeliśmy ciche "proszę".
-Dzień doby-powiedzieliśmy chórem
-Dzień dobry-odpowiedziała cichym głosem
Pielęgniarka miała na oko 21 lat.Młodziutka,figurkę i urodę też niezłą miała.Brr przypomniały mi się ciekawe wspomnienia.Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Śmieszy cię to?-zapytała Mutsumi.
Oderwałem się od myśli.
-Co?-zapytałem
-Ach,przez ciebie mam skręconą kostkę-burknęła
-Ojojoj -zachichotałem.
-Panienka nie będzie mogła przez trzy dni chodzić,spokojnie zwolnię cię,i proszę nie męczyć kostki.Czy Pan Ottoya,mógłby zaprowadzić Panią do jej pokoju?
-Tak oczywiście,ale proszę mówić do mnie Yoshio,bo Pan to jakoś staro-odparłem z lekkim uśmiechem.
-Dziękuję i do widzenia-powiedziała Mutsumi.
Pielęgniarka dała mi jeszcze jakąś maść i bandaże.
-To tam jej daj,ona wie co i jak.
-Do widzenia
Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem dziewczynę,która kulała.
-Mutsumi-podbiegłem do dziewczyny-ty już mi tu nie chodź.
Wziąłem dziewczynę w stylu panny młodej.
-Puść mnie-wierciła się-wszyscy widzą.
-Cóż wolisz,żeby ta kostka szybko wróciła do zdrowia czy tam kiedyś?>-zapytałem
-A cicho bądź!-i zrobiła focha
-jaki masz numer pokoju-zapytałem,byłem już w skrzydle dziewczyn
-Sraki-odparła
-Hmm no to oznacza,że w kiblu,okay.
Poszedłem w stronę toalet dziewczęcej.Otworzyłem i zobaczyłem coś czego tu nie powinienem.Usłyszałem piski.
Mutsumi wybuchła śmiechem.
-Co rżysz?-zapytałem nadal mając obraz gołych dziewczyn.
Nie było to dla mnie nowością zobaczyć gołe panienki.Cóż trzeba udawać skruchę.A jak pójdę z tym do dyrektora,o kur*a.
-Co pierwszy widziałeś takie lalusie?-zapytała z bananem na twarzy
-A żebyś wiedziała,że nie-uśmiechnąłem się pod nosem.Poprawiłem dziewczynę na rękach.-Gdzie masz ten pokój?
-Hmm nie wiem czy mogę ci powiedzieć-mówiła tajemniczo-no hmmm.Idź prosto.
Poszedłem prosto.
-Teraz w lewo i zaraz w prawo.
Tak też zrobiłem.
-Stój,to tutaj.-pokazała na drzwi i od razu je otworzyła.Położyłem dziewczynę na łóżku i od razu przypomniało mi się o bandażach i maści.
-Ten to ta maść i te bandaże-podałem dziewczynie

niedziela, 28 czerwca 2015
Od Shizuo Cd. Mutsumi/Taigi
- Jak tak właściwie ściągnęłaś na siebie uwagę łowców? - zastrzygłem uszami, słysząc pytanie Taigi.
Mutsumi wydęła usta w dzióbek.
- Polowałam. - burknęła.
W odpowiedzi, demonica westchnęła.
- Wiesz, że na stołówce możesz dostać krew bez potrzeby biegania za ofiarą..? - zapytała.
Wampirka wywróciła oczami.
- Czy kiedykolwiek polowałaś? - zapytała, po czym prychnęła - Jasne że nie, możesz jeść ludzkie żarcie. - wyszczerzyła się - Krew na stołówce to wygodne rozwiązanie dla udomowionych wampirów, które nie wiedzą jak wspaniałe emocje towarzyszą polowaniu. - skwitowała.
- Skoro tak dobrze sobie radzisz z polowaniem, dlaczego nie uciekłaś? - zapytałem.
Mutsumi spojrzała na mnie, jakbym był idiotą. Może rzeczywiście..?
- Łowcy są wyszkoleni do łapania istot magicznych, nas. - odpowiedziała ostro, ale w jej oczach zobaczyłem błysk zwątpienia - A ich skuteczność jest raczej niepokojąca. - wzdrygnęła się.
- Przepraszam. - mruknąłem.
Mutsumi? Taiga?

Od Shizuo Cd. Lilith
- Może cię oprowadzić? Też jestem tu od niedawna, ale najważniejsze miejsca wiem gdzie są. - zaproponowałem, gdy oznajmiła że chciała się rozejrzeć.
- Jasne z chęcią.
Posłałem jej lekki uśmiech i skinąłem głową w stronę, z której przyszła.
- Las radzę zostawić na koniec, bo to chyba największa z przyjemności. - skomentowałem, a Lilith skinęła głową, odwzajemniając mój uśmiech.
- Ok. To zacznijmy… od szkoły..? - zaproponowała.
Lilith? Przepraszam za mój brak weny ;-;

Od Mutsumi Cd. Sanjany
Niebo powoli przechodziło w amarant i szkarłat, przywodząc na myśl krwawe pole bitwy.
Z westchnieniem usiadłam po turecku i oparłam na rękach, które ustawiłam za sobą.
- I jak esej? - spytałam z nikłym zainteresowaniem.
Sanjana dołączyła do mnie, oplatając kolana ramionami.
- Oddany. - odpowiedziała.
Spojrzałam na nią z ukosa.
- Dowiedziałaś się czegoś ciekawego na temat Waterloo? - spytałam.
Sanjana?

Od Mutsumi Cd. Taigi
- Na dach, zwłaszcza wieczorem.
Uniosłam brwi, patrząc jak demonica wyrzuca pozostałości po swoim obiedzie.
- Dlaczego akurat tam? - drążyłam, a dziewczyna posłała mi prawdziwie szatański uśmiech.
- Bo tam jestem najczęściej.
Ciekawe…
Patrzyłam jak wychodzi ze stołówki, po czym sama wyrzuciłam jednorazowy kubeczek i ruszyłam na poszukiwanie kogoś, kogo mogłabym podręczyć swoją obecnością.
Znacznie później, gdy już zasmakowałam trochę rozrywki, ruszyłam w stronę schodów z zamiarem udania się na dach.
Niekoniecznie obchodziło mnie ostrzeżenie Taigi, bo w końcu z dachu był najlepszy widok na niebo i na wszystko co się działo na terenach akademii, a w końcu tylko obserwacja dawała mi taką radość i pozwalała się rozróżnić.
Otworzyłam odrzwi i zmuszona byłam zatrzymać się w pół-kroku, gdy tuż przed moim gardłem skrzyżowały się dwa miecze.
Z zaskoczeniem podniosłam wzrok na Taigę, która natychmiast obniżyła broń.
- Nie strasz mnie tak. - mruknęła, a ja powstrzymałam rozbawione sarknięcie i oparłam się o barierki na brzegu płaskiego dachu, za którymi była już tylko „przepaść” prowadząca na dziedziniec.
- I kto tu kogo straszy. - odpowiedziałam, uspokajając oddech.
- Nie skrada się do kogoś jak ktoś ćwiczy. - odparowała, cicho chichocząc.
Posłałam jej fałszywie oburzone spojrzenie.
- Ciebie to bawi?!
- Ależ przecież ostrzegałam. - Taiga rozłożyła ramiona na boki, a trzymane przez nią miecze rozpłynęły się w powietrzu. Niesamowite są te demony… oczywiście każda rasa miała w sobie coś magicznego, na przykład my, wampiry możemy wyhodować skrzydła, ale przywołanie to już inna bajka…
- Skoro wiedziałaś, że tu będę a i tak przyszłaś to albo znaczy, że chcesz mnie zabić, albo pogadać. - demonica oparła się o barierkę obok mnie.
Posłałam jej figlarne spojrzenie.
- A co, jeśli to pierwsze? - spytałam z prowokującym uśmieszkiem.
We mgnieniu oka, w moje gardło wycelowane było ostrze katany.
Zaczęłam chichotać, kompletnie rozluźniona.
- Niby co bym zyskała na zabiciu ciebie? - spytałam ze szczerym rozbawieniem - Tak naprawdę, to przyszłam tu, żeby sobie popatrzeć na innych. - mówiąc to, skinęłam głową w stronę dziedzińca z lekkim uśmiechem.
Taiga? Przeżyjemy

Od Mutsumi Cd. Yoshio
- Tylko nie zwalaj na mnie nieobecności. - powiedziałam, ruszając w stronę gabinetu pielęgniarki z prawą dłonią na krzyżu. Może jak się odpowiednio wygnę, ból przejdzie..?
Wilkołak dogonił mnie, najwyraźniej zadowolony z mojej odpowiedzi, po czym w chwili mojej nieuwagi wyjął z mojej lewej ręki stos papierów, będących moimi notatkami, które uczyniłam w nocy, nad książkami o rasach.
- Jak masz na imię? - zapytał, gdy zignorowałam gest.
- Mutsumi. - westchnęłam, po czym rzuciłam mu spojrzenie - Jesteś taki przylepa do każdego? - uniosłam brew.
- Tylko do pięknych kobiet. - brzmiała odpowiedź - A, i jestem Yoshio.
Sarknęłam, wywracając oczami.
- Ależ oczywiście…
Yoshio?

Od Yoni Cd. Mike
- Idziemy spać?- zaproponowałam.
- Dlaczego nie.- uśmiechnął się i położył sie obok mnie. Po kilku minutach oboje zasnęliśmy.
~ Następnego ranka~
Obudził mnie przeaźliwy głos dzwonka.
- Zamknij sie do Ch.olery.- warknełam śpiąca i wstałam z łóżka. Nie zauważyłam półnagiego Mika. Lekko uderzyłam ręką jego klatę.
- Ała...- mruknął.
- Mike?!- otworzyłam szeroko oczy. Wtedy zauważyłam, ze sama byłam tylko w bieliźnie.- MIKE!- odwróciłam się gwałtownie.
- Co...?- otworzył zaspany jedno oko.
- Wstawaj do szkoły...- powiedziałam i poszłam szybkim krokiem do łazienki by się orzebrać.
Mike?

Od Yoshio Cd. Lilith
- Może...
- No to chodź.
Ruszyła w stronę stołówki,a ja za nią.
Poszliśmy po tace.
-Długo już tu chodzisz?Widzę cię pierwszy raz-zagadała
-Tydzień-odpowiedziałem-a ty?
-Ja już ho ho
Nałożyłem sobie mięso,dużo mięsa.I frytki.Gruby nie byłem,dużo jem,ale jakoś nie przytyje.Zawsze ta sama waga.Może bardziej niedowaga.Dziewczyna nałożyła sobie kotlet i jakąś surówkę.
-Whooa tak dużo?-zdziwiła się
-Widzisz,jakoś jestem dzisiaj głodny-odrzekłem-a ty nie za mało?
-Dla mnie to za dużo-zachichotała-nie jestem anorektyczką
Uśmiechnąłem się pod nosem.Dziewczyna miała szczupłe ciało
-A czy ja coś mówię?-zaśmiałem się
-Ej,nie jestem gruba-oburzyła się
-Ale czy ja coś mówię?-mówiłem rozbawiony,w tej chwili mina dziewczyny byłe bezcenna-przecież jesteś szczupła jak patyk.
Na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny rumieniec,spuściła wzrok.
-No chodź,bo będziemy zimne jeść-uśmiechnąłem się-wziąć ci coś do picia?
-Cole jeżeli możesz.
Wziąłem dwie butelki Coli i usiedliśmy przy jakimś wolnym stoliku.Jedzenie było nawet zjadliwe .Jeszcze przez kilka minut gawędziłem z dziewczyną o wszystkim i o niczym.Lilith grała na gitarze i dużo śpiewała
-No ja mam nadzieję,ze mi kiedyś coś zaśpiewasz-spojrzałem na dziewczynę.
Od razu się zarumieniła.
-Ale tak przy kimś się wstydzę.
-Oj przy mnie nie musisz.Pozwól,że będę na ciebie mówić Lil.
-No jasne.
Po jeszcze dziesięciu minutach zadzwonił dzwonek.
-Cóż nasze drogi się rozchodzą,co masz?-zapytałem
-Polski-odparła
-Ależ przypadek bo ja też mam-zaśmiałem się,a dziewczyna mi zawtórowała-cóż dziwne,że cię nie zauważyłam,pewnie byłem zamyślony,ale żeby nie zauważyć tak pięknej dziewczyny?
I od razu pomyślałem o Sanjanie.Przecież ona mnie odrzuciła,dłużej nie myśląc,wziąłem dziewczynę pod ramię.I znów się zarumieniła.
-Ależ ty się przy mnie rumienisz-zachichotałem
(Lil?)

sobota, 27 czerwca 2015
Od Lilith Cd. Yoshio, Sanjana
- Przepraszam- wybąknął.
- Nic się nie stało- odpowiedziałam.
Chłopak podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- A jednak coś się stało- odparł.
Nie miałam pojęcia jak to interpretować, wolałam nie zagłębiać się w tym.
- Lilith.
Przedstawiłam się, gdy już stałam na nogach puszczając przy okazji jego dłoń.
- Yoshio- powiedział patrząc na moją oddalającą się dłoń.
- Coś się stało?- Spytałam niepewnie, gdyż Yoshio patrzył nadal na moją rękę.
Chłopak jednak nic nie odpowiedział, tylko mruknął coś pod nosem do siebie.
- Coś nie tak?- Byłam coraz bardziej zirytowana.
- Tak, jak zwykle.
Zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi, a nie chciałam drążyć i zawracać mu głowy.
- Może mały spacer Ci pomoże?- Zaproponowałam.
- Może...
- No to chodź.
Ruszyłam w stronę stołówki. Nie ukrywam, byłam głodna.
[Yoshio, Sanjana?]
