Przez chwilę wpatrywałem się w demonicę w milczeniu. Uparta to ona jest, i to bardzo.
- Przeziębisz się. - spróbowałem. Prychnęła.
- Jestem demonem, mam większą odporność niż ludzie. - odpowiedziała - poza tym, mam koc. -jakby dla demonstracji, otuliła się materiałem mocnej
- A nogi? - wskazałem na jej bose stopy. Natychmiast pojawiły sie na nich buty. Na co uniosłem brwi. Taiga patrzyła na mnie wyczekująco, wiec westchnąłem - Zgoda. - odpowiedziałem w końcu - Ale nie będziesz szła. Przewodnicząca zmarszczyła brwi i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, gdyż wziąłem ja na ręce. Sapnęła, instynktownie chwytając mnie za ramiona.
- Co robisz? - zapytała.
- Pielęgniarka nie chce żebyś chodziła, bo boi się że stracisz przytomność, przewrócisz się i zrobisz sobie większą krzywdę, ale jeśli to ja cię poniosę, nie powinno być żadnego problemu. -odpowiedziałem logicznie i ruszyłem w stronę drzwi, poprawiając położenie demonicy. Zamiast wyjść z nią da dziedziniec, ruszyłem w stronę rzadziej uczęszczanych schodów, prowadzących na dach. Rzadko kiedy widziałem żeby ktoś tam wchodził, więc w ten sposób mogłem zapewnić jej spokój, którego żądała pielęgniarka. Gdy znaleźliśmy się w końcu na dachu, postawiłem ostrożnie Taigę na jej własnych nogach. Wiał niezbyt przyjemny wiatr i naprawdę istniała wysoka możliwość że złapie przeziębienie, ale nic już więcej nie mówiłem, widząc jak jest zdeterminowana. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i dalej jej się poczęstować, po czym sam wziąłem nowego i odpaliłem oba zapalniczką. Taiga ruszyła do schodka przy przybudówce i na nim usiadła, klepiąc miejsce obok siebie, więc do niej dołączyłem.
Taiga?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz