Gdy przewodnicząca wyszła z pokoju, usiadłem na krześle przy łóżku.
- Dlaczego nikt mnie nie słucha..? - usłyszałem, jak Mutsumi wzdycha, więc spojrzałem w jej stronę. Właśnie odwracała się na plecy, a jej mina nie wskazywała na komfort.
- Nadal czujesz ból? - zapytałem. Wampirka posłała mi zirytowane spojrzenie.
- A gdzie tam. To tylko łaskocze. - odpowiedziała przesłodzonym głosem. Westchnąłem. To będzie długi dzień... W pokoju zapanowała cisza i trwała blisko godziny, aż do momentu, gdy wampirka zaczęła ostentacyjnie wzdychać. Po piątym, najgłośniejszym westchnięciu rzuciłem jej spojrzenie.
- O co chodzi? - zapytałem.
- Nudzę się. - mruknęła - Mógłbyś mi przynieść jakąś książkę, czy coś. Drgnęła mi powieka. Ten jej pretensjonalny ton z łatwością grał mi na nerwach.
- Mam nie wychodzić z tego pokoju, dopóki pielęgniarka nie przyjdzie. Mutsumi wywróciła oczami.
- Bo ucieknę? - zachichotała, patrząc na mnie ze złośliwym uśmieszkiem, po czym dodała prowokacyjnym tonem - Jakbyś zapomniał, dostałam kulkę. Zmarszczyłem nos. - No właśnie, wtedy nie miałaś takiego humoru. Uśmiech zniknął z twarzy wampirzycy i która zacisnęła usta, po czym je otworzyła. Już miała coś powiedzieć, ale otworzyły się drzwi i do pokoju weszła pielęgniarka.
- Przepraszam, że tak długo mnie nie było. - powiedziała szybko, podchodząc do łóżka, po czym spojrzała w moją stronę - Możesz już iść. Skinąłem głową i ruszyłem do drzwi. Gdy w nich stanąłem, spojrzałem w stronę Mutsumi.
- Zachowuj się.
Dziewczyna parsknęła śmiechem, który po chwili zamienił się w jęk. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobrze jej tak.
Szedłem wolnym krokiem przez korytarz. Na zewnątrz słońce chyliło się ku zachodowi, a na dziedzińcu zbierali się już przedstawiciele każdej z ras. Odwróciłem wzrok od okna i ruszyłem dalej, zerkając po raz kolejny na książkę, trzymaną w ręce. Może i nie chciałem znów znaleźć się w tym samym pomieszczeniu, co Mutsumi, czułbym się źle, gdybym zostawił ją samą. Mimo wszystko nikt nie lubi być zostawionym samemu sobie. Otworzyłem ostrożnie drzwi jej pokoju w infirmerii, w obawie żeby jej nie obudzić, jeśli śpi. Moje obawy zostały jednak szybko rozwiane, gdy zobaczyłem że wampirka siedzi na poduszkach i patrzy przez okno.
- Nie idziesz z nimi? - zapytała, nie patrząc na mnie. Wyglądała zaskakująco poważnie.
- Przewodnicząca mi zakazała, pamiętasz? - odpowiedziałem, siadając na krześle przy jej łóżku. Zerknęła w moją stronę.
- I co? Posłuchasz jej?
- Nie łamię obietnic.
Mutsumi sarknęła.
- Dobrze pamiętam, ze niczego jej nie obiecywałeś. - oznajmiła. Wzruszyłem ramionami. Wampirka już się chciała obrócić, gdy najwyraźniej zmieniła zdanie.
- To dla mnie? - zapytała, wskazując na książkę. Skinąłem głową, podając jej tom.
Mutsumi?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz