Nie do końca wiedziałam co się stało. Zdezorientowana podałam rękę „temu
komuś”, bo nawet z tak bliższej odległości trudno mi było dostrzec z
kim mam do czynienia. Ręka była zdecydowanie kobieca, a kiedy tylko jej
dotknęłam poczułam bijący od niej chłód. Wzdrygnęłam się, wampir, to
musi być wampir. Serce zaczęło szybciej pompować krew. Zawsze lekko
obawiałam się tych istot. Zawsze wydawało mi się, że są dwulicowe.
„Mer, uspokój się” - powtarzałam w głowie. Dobrze wiedziałam, że są to
tylko moje złudzenia, które powstały na podstawie tych wszystkich
opowieści, których nasłuchałam się w dzieciństwie. O ironio, jestem
chyba jedynym demonem, który boi się wampirów.
- Na pewno nic ci nie jest? - spytała dziewczyna, w jej głosie wyczułam małą iskierkę niepokoju.
Była ona tak mała że, prawie niezauważalna, a jednak dawała o sobie znać.
- Halo... - pomachała mi ręką przed twarzą: - Dobrze się czujesz?
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ktoś chce się ze mną skontaktować.
- Czy ty w ogóle umiesz mówić? - zapytała z powątpiewaniem w głosie.
- Umiem – cicho odparłam i dodałam: - Nic mi nie jest.
Nerwowo wykręciłam palce spoglądając to na dziewczynę, to na rozbitą lampę.
No właśnie mój kaganek! Gdzieś głęboko coś lekko zakuło mnie w sercu,
kiedy dotarło do mnie, że moja lampka oliwna właśnie zakończyła swój
żywot. Długi żywot. Była zabytkowa. No właśnie... była.
Muu?
niedziela, 13 września 2015
Od Mer Cd. Mutsumi

Wyślij pocztą e-mail
Wrzuć na bloga
Udostępnij w X
Udostępnij w usłudze Facebook
Udostępnij w serwisie Pinterest
Autor:
Anonimowy
Etykiety:
Meriel
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz