niedziela, 13 września 2015

Od Mer Cd. Mutsumi

Nie do końca wiedziałam co się stało. Zdezorientowana podałam rękę „temu komuś”, bo nawet z tak bliższej odległości trudno mi było dostrzec z kim mam do czynienia. Ręka była zdecydowanie kobieca, a kiedy tylko jej dotknęłam poczułam bijący od niej chłód. Wzdrygnęłam się, wampir, to musi być wampir. Serce zaczęło szybciej pompować krew. Zawsze lekko obawiałam się tych istot. Zawsze wydawało mi się, że są dwulicowe.
„Mer, uspokój się” - powtarzałam w głowie. Dobrze wiedziałam, że są to tylko moje złudzenia, które powstały na podstawie tych wszystkich opowieści, których nasłuchałam się w dzieciństwie. O ironio, jestem chyba jedynym demonem, który boi się wampirów.
- Na pewno nic ci nie jest? - spytała dziewczyna, w jej głosie wyczułam małą iskierkę niepokoju.
Była ona tak mała że, prawie niezauważalna, a jednak dawała o sobie znać.
- Halo... - pomachała mi ręką przed twarzą: - Dobrze się czujesz?
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ktoś chce się ze mną skontaktować.
- Czy ty w ogóle umiesz mówić? - zapytała z powątpiewaniem w głosie.
- Umiem – cicho odparłam i dodałam: - Nic mi nie jest.
Nerwowo wykręciłam palce spoglądając to na dziewczynę, to na rozbitą lampę.
No właśnie mój kaganek! Gdzieś głęboko coś lekko zakuło mnie w sercu, kiedy dotarło do mnie, że moja lampka oliwna właśnie zakończyła swój żywot. Długi żywot. Była zabytkowa. No właśnie... była.

Muu?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz